welcome to
Yellowlair Oats



#11 (06.03.2022, 17:56 )

Może to było niezdrowe, a może tak po ludzki wredne, ale Vivienne miała jakąś dziwną satysfakcję, że widzi to zaskoczenie na twarzy Maisie. Znalazła się w jednym z niewielu momentów kontaktu z siostrą, w którym to ona czuła się górą w sytuacji. Panowała nad zdarzeniami, które się właśnie rozgrywały, a może nawet... nad młodszą siostrą, chociaż to akurat daleko idące opinie o ich obecnej sprzeczce. Rudowłosa nie znosiła, że Maisie jej nie słucha, nie bierze na poważnie jej słów ani uwag, a kiedy próbuje ją o coś poprosić, to zawsze musi się skończyć dużą kłótnią, bo siostrze oczywiście nic się nie chce. Niby to ona miała tutaj rządzić i doglądać blondynki, ale to blondynka ją zdominowała i robiła, co chciała. Nie było na nią sposobu, a przynajmniej żadnego cywilizowanego. Tylko że kłótnie albo przemoc (czasami Vivienne miała na nią ochotę) nie mogły zadziałać. Viv była pewna, że w dniu, w którym by podniosła rękę na młodszą siostrę, rodzice by się tego dowiedzieli i oczywiście ważna by była tylko podkoloryzowana wersja wydarzeń, którą przedstawi młodsza siostra. Więc miała związane ręce i na co dzień musiała mierzyć się z bezczelnością młodszej. A dzisiaj nareszcie sytuacja się odwróciła. Jeden raz ruda mogła poczuć, że jest górą i ma siostrę w garści. Miło się patrzyło na jej szok, niedowierzanie, bunt, ale przy okazji zagubienie i strach. Tyle emocji, które normalnie nie tykały się facjaty Maisie! 
- A czy ja wyglądam na kogoś, kto robi sobie żarty? Kolejny raz ci powtarzam, przesrałaś sobie u rodziców, bo nie chce ci się szanować starszej siostry, jak ci kazali. Chciałaś? To masz swoją wolność! Lada moment pewnie jeszcze większą niż wcześniej, bo jak rodzice przestaną finansować twoje studenckie imprezowanie i markowanie studiów, będziesz sobie sama sterem i okrętem! - odpysknęła bez wahania.  Nie wierzyła w taki scenariusz... rodzice na pewno nie zostawią ukochanej córuni na lodzie, ale Vivienne miała nadzieję, że może przynajmniej jej chamstwo i krnąbrna postawa na moment nimi wstrząsną i rodzice utrzymają się przez parę dni w swoich postanowieniach. Tyle też będzie dla Maisie szokiem. Dodała cichszym głosem. - A ja od razu cię uprzedzam, że nie będę trzymać w mieszkaniu darmozjada, który nie dokłada się do rachunków. Więc nie wiem co zrobisz.

@Maisie Thompson
#12 (20.03.2022, 13:51 )

Co racja to racja. Najczęściej Maisie była górą w ich domowych sytuacjach i ta zależność nie brała się znikąd. Zawsze wygrywa ten, który jest bardziej bezczelny i arogancki, a taka niestety w stosunku do siostry właśnie bywała blondynka. Śmiała się, gdy ruda kazała jej wykonać jakieś domowe zadania i oczywiście ich nie robiła, więc siostra musiała je wykonać, żeby w domu nie było syfu. Podobnie z wracaniem do domu z imprez (albo ogólnie z wychodzeniem na imprezy). Vivienne mogła sobie gadać albo do niej dzwonić. Maisie i tak jej nie słuchała, a telefon mogła wyciszyć, żeby mieć święty spokój. W ten sposób radziła sobie z niewygodną siostrzyczką, a ona mogła się złościć, a i tak nie miała wpływu na działania młodszej. Maisie była górą w ich siostrzanej relacji, to była absolutna prawda... jednak teraz role wyjątkowo się odwróciły. Albo nie wyjątkowo? Możliwe, że ich odwrót nastąpił na wieki wieków, gdyż sytuacja, do której blondynka doprowadziła swoją lekkomyślnością mogła zmienić jej wygodne życie na zawsze.
- Oni w życiu do tego nie doprowadzą! Pogadają, pogadają, a później im przejdzie i będą dalej mi pomagać - warknęła, będąc przekonana, że się nie myli. Przecież tak się zawsze kończyło! Maisie już kupę razy miała z rodzicami na pieńku i wykręcała im znacznie gorsze numery niż dzisiaj, a oni złościli się, ale w końcu dziewczyna mogła liczyć na powrót do wygodnej normalności. Zawsze! Blondynka tak się do tego przyzwyczaiła, że nie spodziewała się odwrotu sytuacji. Tak, czuła się pewna siebie, a jej podejście do rodziców było okropnie cyniczne, ale czy to ma jakieś znaczenie? Nie wiedziała jak inaczej się bronić, więc odpowiedziała to, czego była pewna.
Ale była też pewna, że za chwilę będzie musiała wykonać do rodziców telefon, przeprosić ich i pokajać się dla świętego spokoju. Już miała pomysł na odwrócenie sytuacji: mogła im powiedzieć, że Vivienne wcale nie próbowała się z nią skontaktować więcej niż raz albo dwa, a Maisie siedziała sobie grzecznie w bibliotece, więc miała wyciszony telefon. Ale przybiegła natychmiast, gdy zobaczyła, że siostra do niej pisze! Tylko pechowo rodziców już nie było! Z każdej sytuacji można wybrnąć, mając trochę pomysłowości, a jeszcze więcej bezczelności.
#13 (06.04.2022, 12:23 )

Czasem miała wrażenie, że prawo rodzeństwa to prawo dżungli albo przynajmniej ulicy. A przynajmniej w ich domu, w którym rodzice wcale nie patrzyli na to, którą z sióstr lepiej wychowali. Prawdopodobnie wcale ich to nie obchodziło, bo od pierwszych chwil życia Maisie upatrzyli sobie, że to ona będzie ich ulubienicą, a Vivienne zepchnęli na boczny tor. Rudowłosa mogła się starać jak opętaniec, ale to się na nic nie zdawało. Jej czepiano się o każdą głupotę, a Maisie była nagradzana, mimo że robiła rodzicom takie numery o których Vivienne długo się nie śniło. Nauczyli młodszą z sióstr koszmarnej bezczelności, ale jak widać to niestety działało. Pewnie nie wszędzie i nie zawsze, ale w domowym zaciszu Maisie umiała dokonać niezłego rozgardiaszu, który zawsze wygrywała. Patrząc na jej bezczelne zachowanie w domu Vivienne przypominała sobie powiedzenie, że nie powinno się grać z gołębiem w szachy, bo przewróci figury, nasra na planszę, a po tym będzie dumny z wygranej. Podobnie było z młodszą siostrą, która czasem wedle wrażenia Vivienne dzieliła IQ z takim gołębiem.
Ma razie Vivienne myślała nad rozwiązaniem problemu sprzątania po siostrze. Miała pomysł, żeby wydzielić sztućce i przestrzeń życiową dla siebie, a siostrze zostawić resztę, żeby sama walczyła z brudami albo z brakiem czystego talerza w ogóle. Może to by ją ruszyło do działania? Ale to był jeszcze temat do przemyślenia, zanim cierpliwość rudej skończy się definitywnie, a jak na razie jeszcze odrobinę jej miała. 
Odrobinę. 
- Jeżeli jesteś tego taka pewna, to mnie zostaje tylko życzyć ci powodzenia w takim razie - odpowiedziała. Było ciężko wysilić się na spokój, ale jakimś cudem udało jej się zacisnąć zęby i odpowiedzieć bez emocji, a nawet beznamiętnie. Dla pogłębienia efektu wzruszyła obojętnie ramionami. Nie mogła siostrze zabronić prób udobruchania rodziców, miała zresztą obawy, że siostrze to się w końcu uda. Liczyła jedynie, że wydarzy się to później niż zwykle. Najlepsze by bylo konsekwentne odcięcie siostry od pieniędzy i dobrej zabawy, ale na takie cuda nie liczyła. Nie z tą rodziną i ze sprytem siostry. Nic więcej nie powiedziała. Patrzyła na nią tylko spokojnie. Zmieniła taktykę, nie miała ochoty dalej dawać Maisie satysfakcji, że udaje jej się wytrącić ją z równowagi.

@Maisie Thompson
#14 (17.04.2022, 14:41 )

Niestety, rodzice dziewczyn popełnili wiele błędów wychowawczych, a one obecnie cierpiały z tego powodu. Może ich problemy nie były tak poważne jak w przypadku dzieci rodzin patologicznych, alkoholików albo innych takich, bo jednak ich rodzina była na poziomie i nie można było powiedzieć złego słowa generalnie na temat ich sposobu bycia. Jednak w przypadku relacji rodzinnych, takich wewnątrz rodziny polegli na całej linii. Dziewczyny miały szansę być udanymi siostrami, które będą wspierać się w dorosłym życiu. Relacje rodzeństwa są przecież bardzo ważne, bo kto wspierać ma w dorosłości, być przyjacielem i zaufanym bliskim, jak nie własna siostra? Przyjaciele przychodzą i odchodzą, a relacje rodzinne są niezmienne i powinny być ponad wszystkim. Między Maisie i Vivienne była mała róznica wieku, więc dziewczyny mogły od nastoletnich lat być przyjaciółkami i pogłębiać swoją relację, ale żyły jak najgorsi wrogowie. 
Winni tego byli w dużym stopniu rodzice. Nierówne traktowanie dziewcząt może i było wygodne dla Maisie, ale krzywdzące na całą przyszłość. Teraz dziewczyny miały wobec siebie pretensje, nie mogły się dogadać i żyły jak pies z kotem, a były przy okazji nikłe szanse, że coś jeszcze się zmieni. Za wiele zebrało się między nimi niechęci wzajemnych i krzywd, żeby były w stanie puścić to w niepamięć i jeszcze się dogadać. Przykre, że niedojrzałość rodzicielska państwa Thompson naznaczyła relacje ich córek prawdopodobnie do później starości... chyba że Maisie zmądrzeje i zacznie rozumieć stanowisko swojej siostry, ale to było bardzo wątpliwe.
- Obejdzie się - odpowiedziała z cwaniackim, ale lekko kwaśnym uśmiechem. Oczywiście, że była pewna swego. Porozmawia z rodzicami, trochę się pożali i jeszcze wyjdzie tak, że to Vivienne okaże się tą gorszą! Maisie była cwana. Wiedziała jak sobie poradzić. Było pewne, że nie zostanie odcięta od pieniędzy ani innych wygód... Co prawda obawiała się, że rodzice mogą być źli, ale w jej przypadku raczej było pewne, że to kwestia czasu. 
Taktyka siostry wcale jej nie rozdrażniła. Od razu przejęła taką samą i zaczęła papugować siostrę. Nawet bezczelny, pewny siebie wyraz twarzy skopiowałą od siostry i jeszcze bardziej go spotęgowała. Dalej ze sobą walczymy, siostrzyczko czy masz dość? 

@Vivienne Thompson
#15 (19.04.2022, 18:45 )

Bardzo smutne było to, że Vivienne nie chciała mieć na pieńku z własną siostrą i była gotowa, żeby wyciągnąć do niej rękę, wytłumaczyć sobie wszystko. Chciała zapomnieć przykre historie z przeszłości i zacząć żyć dorosłym życiem, w którym może liczyć na swoją młodszą siostrę. Gdyby zauważyła z jej strony jakąś chęć, żeby tego dokonać, to na pewno by się nie zastanawiała, tylko od razu pogodziła się z Maisie. Ale... gdyby widziała chęć z jej strony, a tego niestety nie było. Dziewczyna traktowała ją jak wroga. Czasami jak żandarm nasłany przez rodziców, a czasami jak głupią starszą siostrę, której trzeba pyskować i dokuczać za wszelką cenę - czyli tak, jak zachowywała się dawno temu, zanim Vivienne wyprowadziła się od rodziców. 
Bardzo smutne było to, że Maisie nie widziała, że między dziewczynami dużo się zmieniło. To już nie były te stare czasy, kiedy jako nastolatki rywalizowały między sobą o względy rodziców, w przypadku których zresztą Vivienne nigdy nie miała szans albo o bycie fajniejszą w szkole. Taka rywalizacja była częsta i normalna u dzieciaków, ale patrząc na swoje różne koleżanki ruda dochodziła do wniosku, że wszystkie inne rodzeństwa dojrzewały, gdy spotykały się z dorosłym, prawdziwym życiem i ze szczeniackiej rywalizacji relacja rodzeństwa zmieniała się w miłą, szczerą. Rodzeństwa w dorosłości mogły na siebie polegać. Nagle się budziły i stwierdzały, że ten brat czy siostra to jest fajny gość i trzeba żyć z nim w zgodzie! Niestety Maisie jeszcze do tego etapu nie doszła. Vivienne miała poważne wątpliwości, że kiedyś do tego dorośnie!
- No cóż... to rozmowa skończona. Nic więcej nie miałam ci do przekazania. Wiesz wszystko, a co z tym zrobisz to twoja sprawa - stwierdziła wzruszając ramionami. Teraz przyjęła taktykę bycia bardzo spokojną, ale prawda była taka, że w środku dosłownie gotowała się, gdy patrzyła na Maisie. Gówniara jak zawsze była bezczelna do kwadratu, ale najgorsze w tym było, że miała prawdopodobnie rację i rodzice dadzą się zbałamucić cwanej gówniarze. Nie było na nią żadnego dobrego sposobu... jedyna nadzieja została w tym, że Maisie zawali studia na kolejnej uczelni, a rodzice ściągną ją do siebie, więc Vivienne nie będzie musiała jej znosić pod swoim dachem. Może się uda...
Po wzruszeniu ramionami wyszła z salonu.
- Jak wrócę, stół ma być sprzątnięty, a naczynia pozmywane - poinformowała na odchodne, kiedy zakładała buty i kurtkę. W końcu wyszła. Musiała odciąć się od widoku Maisie, żeby wrócić do równowagi psychicznej.

/koniec

@Maisie Thompson





Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości