Kathleen od wielu lat była stałą bywalczynią kompleksu sportowego w Yellowlair Oats i znała go jak własną kieszeń (chyba że jakaś jego część ulegała modernizacji, choć i wtedy nie pojawiały się raczej takie innowacje, żeby nie umiała sobie z nimi poradzić, bo po prostu znała się dobrze na sprzęcie sportowym), ale widywała już różne przypadki osób, które nie umiały poradzić sobie z jakimś ustawieniem na bieżni, rowerku albo innym sprzęcie. Zdarzali się nawet tacy geniusze, którzy nie mieli pojęcia, jak pracuje się na niektórych przyrządach do ćwiczeń i szli na intuicję, zamiast zapytać instruktorów, którzy kręcili się po całej siłowni i byli właśnie od udzielania pomocy oraz informacji. Kath uśmiała się wiele razy, patrząc na osoby używające orbitreków albo innych urządzeń w absurdalny sposób, który jej by nawet nie przyszedł do głowy. Możliwe, że też by się śmiała, gdyby wcześniej obserwowała Maisie, która nie radziła sobie na bieżni, ale początkowo nie zwracała na nią uwagi. Skupiła się na zasuwaniu po swojej ścieżce treningowej, a narzuciła sobie niezłe tempo! W jej uszach rozbrzmiewała sącząca się ze słuchawek muzyka, a każdy krok w sportowych butach sprawiał jej przyjemność. Była dziewczyną, która naprawdę bardzo kochała ruch, a czując zmęczenie, czuła się szczęśliwa, bo wiedziała, że zrobiła coś dobrego dla swojego organizmu. Oddała się swojemu ulubionemu zajęciu, ale akurat cichszy moment piosenki brzmiał w słuchawkach, kiedy Maisie straciła równowagę na bieżni i z krzykiem uderzyła w jej poręcz. Okrzyk i tępy dźwięk uderzenia zwróciły uwagę ciemnoskórej, która od razu przeniosła wzrok na nieznajomą blondynkę. Syknęła pod nosem, bo to musiało zaboleć.
Nie było sensu wołać pracownika siłowni i czekać, bo Maisie mogła za sekundę spaść z bieżni i zrobić sobie sporą krzywdę, więc Kathleen, szybko wyłączyła swoje urządzenie, zeskoczyła z niego i sięgnęła do przycisków sterujących bieżnią, na której znajdowała się jasnowłosa dziewczyna. Wcisnęła wyłącznik, a ruchomy pas się zatrzymał.
-
O rany... nic ci się nie stało? - zapytała. Wyciągnęła z uszu słuchawki i podała dziewczynie rękę, żeby pomóc jej się podnieść. Nie analizowała na razie przyczyn wypadku Maisie i nie było jej w głowie, żeby się z niej śmiać. Miała tylko nadzieję, że nieznajomej nie stała się żadna krzywda, zanim Kathleen wyłączyła bieżnię i była gotowa pomóc jej, gdyby jednak wydarzyło się coś niedobrego. Na razie przyglądała się dziewczynie z uwagą i czekała na jakąś reakcję.
@
Maisie Thompson