welcome to
Yellowlair Oats



#1 (28.09.2018, 00:00 )

Siłownia


#2 (26.10.2018, 19:56 )

Ruch to zdrowie! W rodzinnym mieście Maisie miała wykupiony karnet na siłownię i dwa, czasem trzy razy w tygodniu wpadała do znajomego miejsca, żeby zająć swoją ulubioną bieżnię lub stacjonarny rowerek i popracować nad swoją figurą. A miała nad czym pracować, oj! Zaliczała się do dziewczyn szczupłych, na szczęście i pomijając jakieś małe grzeszki na widok ulubionych ciastek albo chipsów dbała o linię. Musiała się pilnować, bo była niewysoka, a jej budowa ciała sprawiała, że miała skłonności do odkładania się tłuszczu i wyglądała jak mały, zbity pocisk, jeśli pozwoliła ciału na przybranie kilku kilogramów. Więc po zadomowieniu się w Yellowlair Oats i odkryciu drogi na uczelnię, do sklepów, galerii i paru innych przydatnych miejsc, załatwiła sobie stały wstęp do centrum sportowego, żeby móc chodzić na siłownię kiedy będzie jej się podobało.
Pojawila się na siłowni w wygodnych legginsach i prostym podkoszulku. Włosy związała w wygodną kitkę, a na twarzy oczywiście nie miała makijażu. Chodziła na siłownię poćwiczyć, a nie na występy, więc darowała sobie ubieranie krótkich podkoszulków czy innych strojów, które zwrócą uwagę ćwiczących mężczyzn, poza tym nie wiedziała jakie tu panują zwyczaje i jak kobiety zwykle się ubierają. To był jej pierwszy raz na siłowni w Yellowlair Oats, więc najpierw musiała się przyjrzeć, wybadać towarzystwo. Jeden z pracowników siłowni pokazał jej cały kompleks, dowiedziawszy się, że dziewczyna jest tutaj nowa, a później wskazał jej poszukiwaną bieżnię. Kilka minut później dziewczyna wykonywała na urządzeniu do ćwiczeń energiczny chód. Miała w uchu jedną słuchawkę, gdyż przy muzyce dobrze jej się ćwiczyło, ale druga zwisała luźno na ramieniu, bo Maisie chciała słuchać, co dzieje się na siłowni. Pierwsza wizyta, więc jeszcze nie czuła się zbyt swobodnie.

@Kathleen Palmer
#3 (21.11.2018, 18:18 )
Strength and growth come only through continuous effort and struggle.

Ruch to zdrowie i tego wyświechtanego frazesu nie trzeba było Kathleen dwa razy powtarzać! Sama rozpowiadała go na lewo i prawo, zasuwając na siłowni regularnie, angażując się w przeróżne kółka sportowe i starając się dbać o spożywanie tylko zdrowej żywności. Nie, nie! Nie bójcie się! Kathleen wcale nie miała obsesji na punkcie zdrowego żywienia i dbania o siebie! Była dziewczyną jak wszystkie inne i nawet częściej niż czasami zdarzało jej się schrupać chipsy albo fast fooda w jakiejś budce z kebabami albo sieciowej fast foodziarni, bo nie przedkładała przesadnego dbania o siebie ponad swoje przyjemności, których nie chciała sobie całkowicie odbierać. Ograniczała, żeby nie obżerać się jak prosiak, ale jadła, gdy miała na nie ochotę. Uwazała, że przy jej sportowym trybie życia to nie jest żaden grzech. Z uśmiechem politowania patrzyła na dziewczyny, które upierały się, że muszą przejść na koszmarną dietę i odmawiały sobie wszystkiego, co smaczne, a jednocześnie ich figury pozostawiały bardzo wiele do życzenia. Kathleen próbowała czasem tłumaczyć takim koleżankom, że znacznie lepsze efekty dadzą ćwiczenia fizyczne, zamiast chodzenia na ciągłym głodzie i patrzenia pożądliwie na wszystkie słodycze i słone przekąski albo nawet na normalny obiad, ale do niewielu to docierało. Cóż, to szło na korzyść panny Palmer, która miała nad nimi przewagę, jeśli chodzi o kształtną sylwetkę, a przy okazji nic nie traciła z życia. Ich sprawa!
Poza dbaniem o żywienie (z małymi grzeszkami) dziewczyna uwielbiała sport i bez ruchu nie wyobrażała sobie życia. Miłość do sportu zaszczepili jej rodzice, którzy byli fanami ćwiczeń, ruchu i od dzieciństwa zapisywali ją na rózne zajęcia dodatkowe, które kształtowały jej miłość do zdrowia i dbania o siebie. Do tego stopnia, że Kathleen po latach poszła na studia związane z wychowaniem fizycznym i z tym łączyła swoją przyszłość zawodową. W wolnych chwilach regularnie wybierała się na siłownie i dzisiaj nie było inaczej. Dziewczyna z uśmiechem na twarzy wmaszerowała na siłownie i po przygotowaniu się w szatni wyszła na salę z bieżniami i rowerami stacjonarnymi. Znała to miejsce doskonale, więc po kiwnięciu głową na powitanie znajomemu trenerowi, który przechadzał się pomiędzy ćwiczącymi, zajęła sobie pierwszą lepszą bieżnię, akurat taką blisko tej, na której ćwiczyła Maisie. Na razie Kath nie zwracała na nią uwagi, zajęta sobą i swoimi ćwiczeniami. Zerknęła tylko, czy to nie jakaś znajoma osoba, ale po ujrzeniu obcej twarzy zajęła się sobą. Wsunęła do uszu słuchawki i schowała odtwarzacz muzyki do kieszonki sportowych spodni. Z muzyką płynącą z iPoda dziewczyna oddała się na razie niespiesznemu truchtowi na bieżni, choć planowała niebawem podkręcić tempo. Na początek jednak porządna rozgrzewka!

@Maisie Thompson



#4 (24.11.2018, 19:22 )

Maisie miała taką durną przypadłość, że zawsze gdy chciała wyjść jak najlepiej, musiała zaliczyć jakąś mniejszą albo większą wpadkę. Zwykle nie robiła nic, co by ją całkowicie ośmieszyło przed ludźmi, ale później wspominała z zawstydzeniem swoje wpadki i dzisiaj nie mogło być inaczej. Siłownia zaczynała jej się podobać  był to duży obiekt, choć sporo było tu ludzi, to każdy miał swój kącik i przestrzeń osobistą, z której mógł swobodnie korzystać. Nie każda siłownia znana dziewczynie taka była, bo w rodzinnym mieście zwiedziła różne, a w tym i taką, która sprawiała spore problemy, bo sprzętu było sporo, ale tak ściśnięty, że można było zawadzać o siebie łokciami z innymi ćwiczącymi osobami. Tu dziewczyna odnalazła komfort i z uśmiechem pomyślała, że będzie tu wpadać częściej. 
Zerknęła na ciemnoskórą dziewczynę, która zajęła sąsiednią bieżnię i uśmiechnęła się delikatnie, gdy i tak na nią spojrzała. To było krótkie spojrzenie, które nie było długie, ale wypadało pokazać się z przyjaznej strony. Wzrok Maisie wrócił do nieznajomej dziewczyny, kiedy ona przygotowała sobie słuchawki i zaczęła ćwiczyć. Spojrzenie prześlizgnęło się po jej ciele, którego budowa w sportowych ubraniach rzucała się w oczy i przyciągała wzrok. Wysportowana sylwetka robiła wrażenie i wzbudzała lekką zazdrość, przez którą Maisie zachciało się przyspieszyć bieżnię, żeby narzucić sobie intensywniejsze tempo ćwiczeń. Pech chciał, że była to bieżnia zupełnie innego typu niż ta, do której Maisie była przyzwyczajona i wciśnięcie konkretnego klawisza przyniosło nie podkręcenie tempa, tylko gwałtowne zatrzymanie bieżni, którego dziewczyna w ogóle się nie spodziewała i z okrzykiem zdumienia zderzyła się z poręczą urządzenia. Brawo!

@Kathleen Palmer
#5 (07.12.2018, 18:47 )
Strength and growth come only through continuous effort and struggle.

Kathleen od wielu lat była stałą bywalczynią kompleksu sportowego w Yellowlair Oats i znała go jak własną kieszeń (chyba że jakaś jego część ulegała modernizacji, choć i wtedy nie pojawiały się raczej takie innowacje, żeby nie umiała sobie z nimi poradzić, bo po prostu znała się dobrze na sprzęcie sportowym), ale widywała już różne przypadki osób, które nie umiały poradzić sobie z jakimś ustawieniem na bieżni, rowerku albo innym sprzęcie. Zdarzali się nawet tacy geniusze, którzy nie mieli pojęcia, jak pracuje się na niektórych przyrządach do ćwiczeń i szli na intuicję, zamiast zapytać instruktorów, którzy kręcili się po całej siłowni i byli właśnie od udzielania pomocy oraz informacji. Kath uśmiała się wiele razy, patrząc na osoby używające orbitreków albo innych urządzeń w absurdalny sposób, który jej by nawet nie przyszedł do głowy. Możliwe, że też by się śmiała, gdyby wcześniej obserwowała Maisie, która nie radziła sobie na bieżni, ale początkowo nie zwracała na nią uwagi. Skupiła się na zasuwaniu po swojej ścieżce treningowej, a narzuciła sobie niezłe tempo! W jej uszach rozbrzmiewała sącząca się ze słuchawek muzyka, a każdy krok w sportowych butach sprawiał jej przyjemność. Była dziewczyną, która naprawdę bardzo kochała ruch, a czując zmęczenie, czuła się szczęśliwa, bo wiedziała, że zrobiła coś dobrego dla swojego organizmu. Oddała się swojemu ulubionemu zajęciu, ale akurat cichszy moment piosenki brzmiał w słuchawkach, kiedy Maisie straciła równowagę na bieżni  i z krzykiem uderzyła w jej poręcz. Okrzyk  i tępy dźwięk uderzenia zwróciły uwagę ciemnoskórej, która od razu przeniosła wzrok na nieznajomą blondynkę. Syknęła pod nosem, bo to musiało zaboleć. 
Nie było sensu wołać pracownika siłowni i czekać, bo Maisie mogła za sekundę spaść z bieżni i zrobić sobie sporą krzywdę, więc Kathleen, szybko wyłączyła swoje urządzenie, zeskoczyła z niego i sięgnęła do przycisków sterujących bieżnią, na której znajdowała się jasnowłosa dziewczyna. Wcisnęła wyłącznik, a ruchomy pas się zatrzymał.
- O rany... nic ci się nie stało? - zapytała. Wyciągnęła z uszu słuchawki i podała dziewczynie rękę, żeby pomóc jej się podnieść. Nie analizowała na razie przyczyn wypadku Maisie i nie było jej w głowie, żeby się z niej śmiać. Miała tylko nadzieję, że nieznajomej nie stała się żadna krzywda, zanim Kathleen wyłączyła bieżnię i była gotowa pomóc jej, gdyby jednak wydarzyło się coś niedobrego. Na razie przyglądała się dziewczynie z uwagą i czekała na jakąś reakcję.

@Maisie Thompson



#6 (08.12.2018, 18:31 )

Maisie miała więcej szczęścia niż rozumu (nie po raz pierwszy w życiu), bo naprawdę mogła zrobić sobie poważną krzywdę podczas swojej nieostrożności na bieżni. Powinna zapytać jakiegoś instruktora o sposób obsługiwania się tym urządzeniem i teraz była mądra po szkodzie, jak to często u ludzi bywa, ale po pierwsze nie przyszło jej to do głowy, po drugie było jej głupio pytac o takie rzeczy, jakby była skończoną idiotką, a po trzecie nie myślała, że różne bieżnie mogą się tak bardzo między sobą różnić, bo miała doświadczenie z urządzeniami treningowymi tego typu, tylko w innym mieście i widocznie sprzęt był innej firmy. Podobnie wyglądały i miały podobne przyciski, więc Maisie sądziła, że w obsłudze też powinny być podobne. I były... do pewnego momentu!
Na dzień dobry zrobiłą z siebie idiotkę, a teraz mogła tylko dziękować tej ciemnoskórej dziewczynie, że pomogła jej w ostatniej chwili. Maisie mocno zderzyła się z poręczą bieżni, uderzając boleśnie w biodro i nie udało jej się utrzymać równowagi, którą straciła i wywróciła się na bieżni, ale wtedy pojawiła się ręka Kathleen ze świetnym refleksem i wyłączyła urządzenie. Maisie nie spadła z niego całkowicie na podłogę. Skorzystała z oferowanej przez nieznajomą pomocy. Złapała się jej ręki i z jej pomocą dźwignęła się na nogi. - Nie, chyba tylko trochę obiłam sobie biodro i rękę. Ale poza tym jest ok - powiedziała, czując ból we wspomnianych częściach ciała. Upadła niefortunnie na łokieć i pewnie lada moment zrobi jej się nieładny siniak, ale to był lepszy scenariusz po upadku, bezsprzecznie. - Bardzo ci dziękuję.
Stanęła twardo na swoich nogach i odetchnęła z ulgą, ale czuła spory wstyd, że wywinęła orła na bieżni... jak mogła pomylić dwa przyciski!
- Aha, no i zrobiłam z siebie idiotkę. Ale poza tym jest doskonale - dodała i zaśmiała się z własnej głupoty. Grunt to robić dobrą minę do złej gry, nieprawdaż? Bo w środku coś ją skręcało ze wstydu. Nigdy wcześniej nie przytrafiło jej się coś tak żenującego.

@Kathleen Palmer
#7 (14.12.2018, 13:41 )
Strength and growth come only through continuous effort and struggle.

Takie urządzenia są do siebie z natury technicznej bardzo podobne i jeśli zna się jedną taką bieżnię to powinno się umieć obsługiwać wszystkie inne po chwili zastanowienia, więc popełnienie takiego błędu było dla Kathleen idiotyczne i nie mogła sobie wyobrazić, co trzeba mieć w głowie, żeby zrobić coś aż tak durnego, ale z drugiej strony wiedziała, że w grę często wchodzą przyzwyczajenia. Nabywa się je podczas częstych treningów, czyli powtarzania sytuacji i czasem można wiedzieć i pamiętać, że powinno się wcisnąć inny guzik niż zwykle, ale ręka jak gdyby pójdzie sama w nie dobrym kierunku i następnym krokiem jest zrobienie sobie krzywdy. To nie dotyczy tylko siłowni i przyrządów do ćwiczeń, ale każdej sfery życia i każdego przyzwyczajenia, które Kath jak najbardziej mogła zrozumieć  Kiedyś zdarzyło jej się z przyzwyczajenia wsypać cukier do zupy, choć sięgała po sól, a to dlatego, że przestawiła opakowania z nimi i odruchowo sięgnęła po nieodpowiednie. Bywa.
Zobaczenie, iż z blondynką jest wszystko w porządku pozwoliło Kath odetchnąć z ulgą. Nie chciała, żeby miły z założenia wypad na siłownię skończył się w przykry sposób. Jej to może bezpośrednio nie dotyczyło, ale była obok, widziała i działało to na jej umysł. Na szczęście nic złego się nie wydarzyło. Może dziewczyna trochę się obiła, ale to wciąż nic takiego. 
- Czasem każdemu się zdarza. Nie bierz tego do siebie - zaśmiała się dla rozładowania atmosfery. Stres zniknął, a ludzie patrzący na nie zaczęli wracać do swoich zajęć, więc atmosfera zaczęła się wyraźnie rozluźnić i lepszy nastrój wrócił też do Kathleen. Dodała, choć nie chciała brzmieć jak nudna pani profesor. - Ale następnym razem jeśli nie będziesz pewna jak użyć taki sprzęt, zapytaj pracowników. W końcu od tego tutaj są, żeby pomagać i zapobiegać takim niemiłym przygodom.
Rozluźnienie sprzyjało też rozbawieniu, lecz na razie ciemnoskóra powstrzymywała się od śmiechu. Nieznajoma już bez jej chichotu wyglądała na mocno zażenowaną i nie należało jej się więcej wstydu. 

@Maisie Thompson



#8 (02.09.2019, 14:59 )

To było najgorsze, co mogło jej się przytrafić. Zawsze tak jest, że najwięcej wstydu i bólu przynoszą takie właśnie zdarzenia, kiedy robi się z siebie pośmiewisko przed tłumem ludzi. Maisie była jak każdy inny człowiek na świecie. Lubiła wypadac przed innymi jak najlepiej i jednym z jej największych lęków była sytuacja, w której właśnie jak dzisiaj zbłaźni się prze duża grupą osób i będzie uciekać z miejsca żegnana gromkim śmiechem innych, którzy już na zawsze zapamiętają ją kogo idiotkę, która ośmieszyla się jak nikt inny. To oczywiście było mocno wyolbrzymione, bo na pewno mało kto zauważył jej upadek, bowiem wszyscy byli zajęci swoimi sprawami i swoimi zajęciami, a nawet jeśli ktoś to widział, to poza Kathleen nikt nie zwrócił uwagi. Zapomni za kilka dni, najwyżej troszkę pośmieje się w domu. Ale jej twarzy z pewnością nie zapamięta... takie miała przynajmniej nadzieje. Pomijając oczywiście Kathleen, która stała tak blisko, że musiała zainteresować się małym wypadkiem Maisie i miała mnóstwo czasu na dokładne obejrzenie sobie jej twarzy. Ale dobrze, że była to jedna osoba, a nie wiele! - No, ja to wiem... ale pierwszy raz jestem na siłowni właśnie tutaj. Kiedyś chodziłam do innych, w których bieżnie były trochę inne i głupia odruchowo wcisnęłam takie klawisze jak zwykle... okazało się, że to nie są te, które sądziłam. - roześmiała się, trochę nerwowo, czując potrzebę wytłumaczenia się ciemnoskórej, z którą właśnie podjęła rozmowę. Wcale nie musiala się tłumaczyć, bo tak, taki wypadek może zdarzyć się każdemu, niemniej jednak po prostu odczuwała taką wewnętrzną potrzebę, żeby nowa znajoma dowiedziała się, dlaczego Maisie zachowała się jak idiotka. Przyzwyczajenie bywa wielkim problemem. 
Nic złego jej się nie stało i poza Kathleen chyba nikt nie zwrócił uwagi na mały wypadek Maisie, ale dziewczyna straciła ochotę na dalsze ćwiczenia, przynajmniej dzisiaj. Miała ochotę usunąć się stąd i przeczekać to uczucie zażenowania, którego nikt chyba nie lubi...

@Kathleen Palmer
#9 (25.10.2019, 15:22 )
Strength and growth come only through continuous effort and struggle.

Mimo swoich obaw Maisie nie miała aż takiego pecha, bo na siłowni mało kto patrzy się na innych ludzi. Większość jest raczej zajęta sobą: albo swoimi ćwiczeniami, albo szukaniem sobie dobrego miejsca, żeby zrobić sobie selfie i wrzucić na portale społecznościowe. Tak więc niezależnie do tego czy na siłowni klient robił to, co powinien robić, czy się opierniczał i lansował, raczej nie zwracał uwagi na ludzi dookoła. Poza tym Maisie szybko została uratowana przez ciemnoskórą, więc nie było czasu, żeby bardzo dużo osób zobaczyło jej małą wpadkę z bieżnią. 
Zachichotała, ale uprzejmie. Śmiała się nie z Maisie, tylko z sytuacji, która zaistniała. Chciała poprawić humor dziewczynie, która zrobiła małe głupstwo i pewnie nie czuła się z tym najlepiej. Maisie nie musiała jej się tłumaczyć, ale skoro już powiedziała co i jak, to Kathleen przynajmniej lepiej zrozumiała jej wypadek z bieżnią. Kwestia przyzwyczajenia. Kath jedno głupstwo tego typu zdarzyło się z hamulcami w rowerze, więc rozumiała. 
- Siła przyzwyczajenia bywa ogromna - przyznała z uśmiechem, a po tym jeszcze raz zachichotała. Zawahała się, ale stwierdziła, że dla dodania otuchy blondynce może opowiedzieć o swoich rowerowych wstydach. - Ja podobne głupstwo zrobiłam kiedyś z rowerem. Miałam na nowym rowerze trochę inaczej umiejscowiony hamulec, a ułożyłam rękę jak zwykle i wylądowałam na ścianie bloku. Mnóstwo ludzi to widziało. 
I tak miała wtedy szczęście, że wpadła w blok, a nie wyjechała na jezdnię, którą śmigały samochody. Mogła popełnić ten błąd również w takim momencie, więc w swojej głupocie miała sporo szczęścia. 
Wyciągnęła rękę do dziewczyny. To był nietypowy początek znajomości, ale trzeba go było wykorzystać, skoro los postawił je obok siebie i tak mocno zwrócił na siebie uwagę.
- Jestem Kathleen - przedstawiła się. Pogodny uśmiech nie gasł na jej twarzy.

@Maisie Thompson



#10 (03.11.2019, 19:29 )

Pewnie coś w tym było, że ludzie najwięcej uwagi skupiali na sobie i na swoich ćwiczeniach, pogaduszkach ze znajomą z sąsiedniej bieżni albo na robieniu sobie selfie do wrzucenia w internet, ale to nie przekonywało Maisie, która tak czy inaczej czuła, że zrobiła z siebie totalną idiotkę i miała niestety prawo się tak czuć, bo ją z siebie zrobiła. Fakt żałosny, ale niepodważalny. Pewnie i tak więcej tych ludzi nie zobaczy, bo w siłowniach rotacja klientów była ogromna, a ona nie miała jeszcze ustalonych konkretnych godzin, w których będzie tutaj zaglądać, ale musiała to zdarzenie przepracować w głowie, żeby zdystansować się do niego i przestać się przejmować. Tak niestety miała, że zawsze chciała jak najlepiej wypadać i w wyniku swoich własnych starań przejmowała się bardzo każdą sytuacja, kiedy ośmieszyła się, wygłupiła albo zrobiła coś nie tak, jak powinna. Nikt tego nie lubi, a ona nie cierpiała w szczególności. To bolączka człowieka, który za wszelką cenę próbuje być perfekcyjny.
Nie odczuwała, że Kathleen się z niej naśmiewa, więc ostrożność zachowania ciemnoskórej opłaciła się, krótko mówiąc. Maisie uśmiechnęła się, a nawet trochę się zaśmiała razem z nią. A gdy dziewczyna opowiedziała jej śmiało o swojej wpadce na rowerze, Maisie zachichotała jeszcze głośniej. Poczuła się naprawdę raźniej, bo widać nie ona jedna bywała niezgrabna i robiła jakieś głupoty, których potem jej było wstyd! - Naprawdę? Okej, poprawiłaś mi humor! Nie ja jedna miewam głupie wpadki! - przyznała pogodnie. Podała rękę Kathleen i uścisnęła ją krótko. - Maisie.
Początek znajomości rzeczywiście był nietypowy, ale takie najlepiej się wspomina po latach. Wstyd zejdzie wreszcie z policzków blondynki i dziewczyna będzie się z tego tylko śmiać, a takiego początku znajomości na pewno nigdy nie zapomni. - Może jakiś soczek w bufecie na dobry początek znajomości?


@Kathleen Palmer





Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości