welcome to
Yellowlair Oats



#1 (23.07.2020, 18:02 )


#11 (01.05.2021, 13:08 )

Trochę to pocieszające, że dziewczyna jednak widziała w sobie jakieś błędy i chciała przeprosić, a nie zrobiła to tylko w imię swoich interesów, bo ktoś wystraszył ją konsekwencjami za rasistowskie zagrania. Nie Ochiyo było oceniać czy przepraszała szczerze czy nie, ale miała nadzieję, że coś jednak do tej tlenionej głowy dotarło. Przydało by się, bo Maisie już nie była dzieckiem, zaś od dorosłych osób wymaga się pewnego poziomu zachowania. Ochi zresztą poczuła się urażona tamtymi wydarzeniami, ale nie przyszło jej do głowy, aby je powiązać z jakimś atakiem na tle rasistowskim. Maisie śmiała się z jej stylu ubioru, a nie z kolory skóry i to też nie było w porządku, ale pociągało za inne struny braku tolerancji i szacunku do drugiego człowieka. Jednak rozumiała, że skoro była jedynym tropem tej dziewczyny, to ta mogła pomyśleć, iż to ona się mści. Ale nie, to było pudło. I może to nie powinno jej obchodzić, powinna wstać i sobie pójść po wyjaśnieniu sprawy, ale Maisie wyglądałą na tak przejętą, a nawet podłamany, że czarnowłosa nie umiała jej zostawić samej w kawiarni. Poczuła idiotyczną potrzebę pomocy, jakie to było głupie! Laska prawie doprowadziła ją do łez szczeniackimi docinkami, a ona jej teraz chciała pomagać! Ale taka już była. Dawała się wykorzystywać ludziom i chyba zbyt mocno wierzyła w  ich zdolności przemiany na lepsze. Coś w środku jej mówiło, że będzie żałowała tej pomocy, ale nie umiała po prostu wyjść i jej zostawić. 
- No wiesz... - zaczęła bardzo ostrożnie i zniżyła przy tym głos. Rozejrzała się ukradkiem po kawiarni, coby się upewnić, że nikt ich nie będzie słyszał. Sama mogła się zaliczyć do mniejszości narodowej w Anglii, choć uważała się za Brytyjkę, a nie Japonkę, jednak jej kolor skóry ją szufladkowa. Ale istniały takie mniejszości etniczne, które robiły z rzekomego rasizmu wiele szumu, choć najczęściej to był hałas o nic. Oczywiście miała na myśli osoby czarnoskóre, dlatego z taką uwagą się rozglądała, zanim przeszła do konkretów. Gdyby Afroamerykanin usłyszał z jej ust jakieś nieprzyjemne dla niego rzeczy, to by się mogło skończyć w sądzie. Albo na ostrym dyżurze. - Istnieją takie mniejszości etniczne, które lubią robić hałas z niczego, prawda? To zwykle nie są Azjaci, zawsze problem robi się wokół jednych i konkretnych... Wiesz, o kogo mi chodzi.  
Wolała tego na głos jednak nie mówić, ale takie wyjaśnienie sprawy raczej da dziewczynie przejaśnienie, o kim mowa. Głupia chyba nie była. Powinna zrozumieć. 

@Maisie Thompson
#12 (24.06.2021, 08:43 )

Teraz Maisie dużo lepiej zrozumiała, co miała na myśli Ochiyo. Właściwie wcześniej się domyślała, którą grupę etniczną może mieć na myśli dziewczyna, ale nie chciała tego głośno mówić. Nie chciała wyjść na głupią rasistkę. Starała się nie mieć do nikogo uprzedzeń, chociaż Ochiyo była najlepszym przykładem, że blondynce często się to nie udaje, jednak niemiła sytuacja w sklepie jubilerskim nie wzięła się z powodu jej koloru skóry, tylko stylu ubioru, który zdaniem blondynki był beznadziejny. Miała wtedy zły humor i nie pohamowała się, ale to nie miało znaczenia, że sprawiła przykrość osobie o azjatyckim pochodzeniu, wtedy by naskoczyła na każdą osobę i nie miał znaczenia jej kolor skóry, włosów albo rysy twarzy. Można powiedzieć, że Maisie gnoiła każdego bez wyjątku, nie miała taryfy ulgowej dla nikogo. To nie była dobra cecha, ale nie można zarzucić dziewczynie, że jest rasistką.
Jednak o osobach ciemnoskórych mówiło się różne rzeczy. Obserwacja sytuacji na świecie wyrabiała pewną opinię, chociaż dziewczyna nie mogła generalizować. Miała na studiach i w rodzinnym mieście koleżanki o różnym kolorze skóry i nie sprawiały problemów, były bardzo miłe i normalne. Ona też się rozejrzała, idąc śladem rozmówczyni i podobnie jak ona pochyliła się i zniżyła głos do konspiracyjnego półszeptu. Może to była przesada, ale w miejscach publicznych są rzeczy, o których nie powinno się rozmawiać. Nikt nie powinien ich usłyszeć.
- Masz na myśli osoby ciemnoskóre? - zapytała cichutko. Właściwie nie miała wątpliwości, że Ochiyo do tego zmierza, ale uznała to pytanie za potrzebne. Chciała mieć sto procent pewności, ale jednocześnie zaczęła się zastanawiać, czy ma w otoczeniu kogoś z afroamerykańskich grup, komu mogła podpaść. Niestety nie przypominała sobie nikogo takiego. Jedyną nie-białą osobą, której dokuczyła, była Ochiyo.

@Ochiyo Harling
#13 (13.08.2021, 14:55 )

Oczywiście, że miała na myśli właśnie osoby ciemnoskóre, choć bała się powiedzieć to na głos. W zasadzie sama się zaliczała do mniejszości etnicznych, ale nie widziała, żeby Azjatami ktoś przejmował się, gdy zaczynano głośno krzyczeć o rasistach, mimo że na osoby mongolskiej rasy wcale nie brakowało rasistowskich ataków. Głównie były to żenujące żarty słowne, więc Ochiyo nie próbowała się nawet równać do poziomu rasizmu, jakiego w przeszłości doświadczały w Ameryce osoby ciemnoskóre, ale w Anglii też widziała z ich strony mnóstwo przesadzonych zachowań i miała ich serdecznie dość. Nie zdziwiłoby jej, gdyby okazało się, że siostry Thompson były prześladowane wlaśnie przez takich osobników i z powodu skończonej głupoty, na którą nikt normalny by nie zwrócił uwagi. To było w ich stylu!
- Oczywiście, kto inny może być tak przewrażliwiony na punkcie rasizmu? Nie masz żadnych podejrzanych koleżanek z tych kręgów? - zapytała. Nie czuła się komfortowo, wchodząc w stereotypowe myślenie o jakiejś rasie, kiedy sama nie czuła się dobrze, gdy takie stereotypy kręciły się wokół jej osoby, ale to tak się nasuwało, że musiała jej to powiedzieć. Nie była też zaskoczona, że dziewczyna domyśliła się, o kogo chodzi i pomyślała podobnie. To niestety o czymś świadczyło. Zastanawiała się, czy nie dodać czegoś, ale w końcu na tym poprzestała. Czekała na jakąś reakcję Maisie, sama wolała nie mówić więcej.
- Jakiś facet na nas zerka, jeszcze zacznie podsłuchiwać - mruknęła do blondynki i wyprostowała się. Nachylały się nad sobą, jakby coś knuły albo miały się zaraz pocałować. W kawiarni było mało osób, ale nie miała ochoty ściągać uwagi garstki, która zajmowała inne stoliki i obsługi. Brr, jeszcze ktoś coś usłyszy!

@Maisie Thompson
#14 (20.08.2021, 13:49 )

Czasami Maisie nie rozumiała w ogóle, dlaczego osoby z mniejszości rasowych robią afery o rasistowskie żarty, a najczęściej doszukują się do przesady rzekomych ataków i mowy nienawiści. Było jej łatwo mówić, że świat jest dobry i sprawiedliwy, bo jej nie dotykały żadne złośliwe ataki na temat jej wyglądu. Była biała, czyli jak większość Europejczyków i nie zaznała pojęcia rasizmu na własnej skórze. Miała szczupłą sylwetkę i ładną buzię, więc nikt nigdy nie doczepił się do niej z powodu otyłości albo wychudzenia, brzydkiej twarzy, zaniedbania albo innych rzeczy, które często powodują płacz u innych. Żyła sobie w swoim pięknym świecie, w którym nie ma dokuczania i nie miała świadomości, że jest dosłownie oderwana od rzeczywistości. Bardzo dużo jej umykało. Oczywiście, że to było złe i świadczyło bardzo mocno o naiwności i głupocie młodej dziewczyny, ale musiała do wielu rzeczy dojrzeć, żeby zauważyć ich krzywdzącą naturę. Teraz zaczynała dojrzewać do zrozumienia zjawiska rasizmu i krzywd, które wyrządza osobom przezeń dotykanym. Zaczynała zyskiwać coraz większą świadomość społeczną, chociaż na pewno bardzo dużo jeszcze przed nią... Możliwe, że dzięki Ochiyo wiele zrozumie. Na razie dziewczyna była do niej wrogo nastawiona i ona to czuła, ale ta stara sytuacja u jubilera chyba otworzyła jej oczy szerzej niż na razie zdawała sobie z tego sprawę.
Chciała podjąć temat, ale to była prawda, że miejsce nie nadawało się do tego za dobrze. Po tym, co się wyprawiało, odkąd zaczęto posądzać ją i Vivienne o rasizm, nie chciała wychylać się z żadnymi przemyśleniami albo opiniami na ten temat. Obawiała się, że to może być niebezpieczne i przynieść jej jeszcze więcej kłopotów. Więc kiedy Ochiyo zauważyła, że ktoś im się przygląda, sięgnęła jak gdyby nigdy nic po zamówioną kawę, wypiła łyczek i udawała w najlepsze, że między nią i Azjatką toczy się zwyczajna pogaduszka o pogodzie.
- Wiesz co, zastanawiam się nad tymi koleżankami, o których wspominałaś. - zaczęła po odstawieniu filiżanki z kawą. Nadal nawiązywała do tematu, ale starała się brzmieć neutralnie, jakby rozmawiały o jakiejś bzdurze, na przykład o koleżankach Maisie, które mają do pożyczenia fajną kieckę albo mogą pomóc w jakiejś sprawie. - Ale nikt tak nie przychodzi mi do głowy. Naprawdę nie mam nikogo takiego w otoczeniu, więc nic nie przychodzi mi do głowy.
Naprawdę nie rozumiała. Vivienne zarzekała się, że nie zalazła za skórę żadnej osobie, która mogła posądzić o rasizm, a Maisie właśnie rozmawiała z jedyną, która w jej przypadku pasowała i wyszło, że nie miała z tym nic wspólnego. To coraz bardziej wyglądało na jakiś ponury żart.

@Ochiyo Harling
#15 (27.10.2021, 19:51 )

Mogła tylko zazdrościć rozmówczyni, która miała takie lekkie życie. Ochiyo borykała się z różnymi problemami, które wiązały się z jej rasą, chociaż ostatnio więcej niechęci spotykała z powodu osób, które chorobliwie walczyły o równość rasową i zniechęcały większości do szacunku, niż z powodu własnego koloru skóry. Gdy wybuchła epidemia koronawirusa, dziewczyna miała pewien problem, bo niektórzy traktowali ją jak gorszą po famie, że to "brudne Chińczyki" rozniosły zarazę po świecie, ale to już była przeszłość. W czasach szkolnych za to stereotypowo brano ją za na pewno świetną z przedmiotów ścisłych, co było bardzo dużym uproszczeniem, a akurat ona radziła sobie z tych nauk przeciętnie. Zdarzały się takie sytuacje, że miała problem ze swoim kolorem skóry. Nie było ich wiele, ale na pewno więcej niż gdyby była uroczą blondynką z angielskimi korzeniami, która siedziała właśnie przed nią. Maisie żyła w świecie bajkowym, to prawda. Było jej czego zazdrościć...
No i tak patrzyła na tą dziewczynę i zaczynała ją trochę lepiej rozumieć, a mianowicie jej nieporadność w świecie i czepianie się o nic takich osób jak Ochi, bo nie podobał jej się styl ubioru brunetki. To nie powinno mieć miejsca, ale najczęściej miało z rąk młodych osób, które jeszcze nie zdążyły nauczyć się życia, były rozpieszczane i nigdy nie stały się ofiarami żadnych prześladowań ani żartów. Maisie idealnie jej pasowała do opisu takiej osoby, im dłużej z nią rozmawiała. Nie miała w planach jej pomagać. Wciąż czuła się niejako urażona za to, co wydarzyło się parę miesięcy temu u jubilera. Jednak nie widziała niczego złego w porozmawianiu z dziewczyną, która wyglądała na bardzo zagubioną. Nie znała jej życia, więc mogła najwyżej podejrzewać czy mówi prawdę czy nie. Ale założyła, że blondynka teraz nie kłamie, bo po co miała to robić?
- No to nie wiem. Na pewno to jest ktoś z twojego otoczenia. Przecież nikt normalny nie będzie robił sobie takich żartów z obcych ludzi... nienormalny też nie... oni raczej mają inne metody - wzruszyła ramionami, choć na koniec wypowiedzi lekko się uśmiechnęła. Gdyby jakiś wariat wziął sobie na celownik Maisie i jej mieszkanie, to pewnie inne rzeczy by robił niż wypisywał obraźliwe teksty o rasizmie. Są inne akty wandalizmu, które bardzo pasują do takich osób. - A może z kimś mieszkasz, kto mógł wkurzyć taką osobę? Nie pomieszkuje u was ktoś poza siostrą? Albo ktoś z jej otoczenia, jakiś jej facet, dziewczyna, przyjaciel? Może ktoś bywa u was tak często, że jakaś osoba z zewnątrz mylnie oceniła, że z wami mieszka.
Jeżeli Maisie mówiła prawdę i wszystko dobrze pamiętała, to był zdaniem Ochiyo jedyny sposób, żeby wytłumaczyć sytuację. Ewentualnie ktoś się pomylił, ale raczej takich rzeczy nie robi się na spontanie. Ktoś raczej się do tego przygotowywał, zanim przeszedł do działania, więc miał okazje upewnić się, czy nie myli numerów mieszkań.

@Maisie Thompson
#16 (27.11.2021, 14:58 )

Ochiyo mogła ją uważać za idiotkę i rasistkę, gdyby się dowiedziała, że Maisie też wydawało się, że pandemia koronawirusa jest związana z brakiem higieny i jedzeniem nietoperzy w Chinach. Takowe opinie jej przeszły po czasie, ale co za głupot się w związku z tym naczytała i naopowiadała, to jej. Można jej to wybaczyć, taka obiegowa opinia pływała po całym społeczeństwie, a może nawet po świecie, zaś ona była tylko głupią młodą dziewczyną, która w ogóle nie znała się na wirusologii i powtarzała zasłyszane opinie. W temacie tajemniczego wirusa wiele zaczęło się zmieniać po pewnym czasie, gdy pandemia miała coraz mniej niewiadomych. Naukowcy lepiej rozumieli wirusa, a wirusolodzy wypowiadali się tłumnie w mediach. To docierało też do uszu Maisie i weryfikowało jej poglądy, które wcześniej były zwyczajnie głupie. Obecnie już myślała inaczej. Nie znała pochodzenia tajemniczego wirusa, ale to chyba nikt nie znał. Pojawiło się tyle teorii, że nietoperze i wina Chińczyków już nie brzmiały tak wiarygodnie. Przeszło jej. Większości społeczeństwa pewnie też. Ale mogła sobie wyobrazić, że osoby takie jak Ochiyo miały nieprzyjemności związane z tamtymi opiniami i było jej oczywiście takich ludzi szkoda.
Nie próbowała na siłę naprawiać stosunków z Ochiyo, na które sama niestety sobie zapracowała. Skrzywdziła ją, teraz musiała to odpokutować. Nie sądziła, że kiedyś staną się dobrymi koleżankami, więc miała do niej dużo respektu za to, że teraz chciała z nią porozmawiać i próbowała jej pomóc, dzieląc się swoimi przypuszczeniami. Dla Maisie to było bardzo ważne. Prawda była smutna, bo miała swoje koleżanki, ale na nie liczyć nie mogła. Opowiedziała jej o swoich problemach, ale one się pośmiały, stwierdziły, że to masakra i skończyła się ich pomoc. Przykre? Bardzo. To pokazało jak na dłoni, że znajomości blondynki są płytkie i nie może na nikogo liczyć. Smutne, że liczyła bardziej na jakąś Azjatkę, którą kiedyś zjechała za nic w sklepie niż na osoby, z którymi na co dzień spędzała czas i podobno się lubiła.
- Nie ma nikogo takiego... ja mam koleżanki, które czasem mnie odwiedzały, ale Vivienne złościła się, że je spraszam, więc prawie przestałam. Niektóre znają mój adres, jasne, ale wydaje mi się, że to nie na ich głowy. To dziewczyny, które nie szukają sobie wrogów. Chcą się bawić i... już - wytłumaczyła z pewnym wstydem, który zagrzał jej policzki. Głupio się przyznać, że ma się głupie koleżanki. Maisie próbowała nie powiedzieć tego wprost, ale Ochiyo pewnie mogła się domyślić. Wyglądała na inteligentną i zdolną do skutecznego czytania między wierszami. - Myślałam, że może ktoś się pomylił i miał zaatakować ludzi z sąsiedztwa, ale padło przypadkiem na nas. No wiesz, pomylenie drzwi. Ale to mi nie pasuje do sąsiadów. Już mi łatwiej uwierzyć, że to moja siostra. - Bardzo doceniała, że Ochiyo próbuje jej pomóc, ale na razie to na nic się nie zdawało. Ciągle się zastanawiały i szukały wyjaśnienia, ale żadna na razie nie wpadła na nic, co mogło sensownie wyjaśnić, że zrobiono siostrom taki paskudny psikus. Jednak doceniała i była chętna dalej poszukiwać odpowiedzi.

@Ochiyo Harling
#17 (06.12.2021, 18:57 )

Uśmiechnęła się pod nosem i pokiwała głową, kiedy dotarła do jej uszu taka a nie inna odpowiedź. Mówiąc szczerze, spodziewała się usłyszeć właśnie coś takiego i wcale nie była zaskoczona. Koleżanki Maisie chyba naprawdę było można skreślić z listy potencjalnych osób, które mogły wrobić siostry w problemy z jakimiś mniejszościami etnicznymi. Środowisko głupich, chichoczących bezmyślnie panienek, które w głowach mają tylko hybrydy, ciuchy i zabawy w akademiku. Tego Ochiyo się spodziewała i nie została zaskoczona taką odpowiedzią. Blondynka próbowała tak odpowiedzieć, żeby nie przyznać wprost, że zadaje się z samymi imprezowymi idiotkami, ale mogła to układać w ładne zdania, ale przekaz był jeden i zrozumiały: to były idiotki. Chwała Maisie, że była w stanie to zauważyć i nie uważała tych dziewczyn za ostoję mądrości! Może sama nie była aż taka durna jak reszta, jeżeli była w stanie to dostrzec, ale Ochiyo nie planowała się nad tym zastanawiać. Nie kojarzyła tej dziewczyny w pozytywny sposób i pewnie to nie zmieni się szybko. Nie było dla niej przejawem inteligencji, że ktoś naskakuje na niewinną klientkę sklepu, w którym się znalazł i robi to tylko dlatego, że ma zły humor, a ten nieszczęśnik się akurat napatoczył. Może kiedyś jej rozmówczyni dojrzeje, ale na razie Ochiyo nie chciała się w niej doszukiwać spektakularnych zmian w dojrzałości, nastawieniu. Za wcześnie na szczere zmiany, jej zdaniem. Poza tym nie chciała się rozczarować. Teraz podjęła się jakiejś pomocy dziewczynie, ale jak ta dziewczyna zachowa się w przyszłości, gdy już nie będzie zależna od pomocy Ochi? Pewnie wtedy wróci do starej, smutnej normy. Momentalnie zapomni, że jej dobre kumpelki od imprez zniknęły, a pomogła jej jakaś przypadkowa Azjatka, którą wcześniej potraktowała jak worek treningowy. Typowe!
- No tak. To twoje wspaniałe przyjaciółki możemy wykreślić z listy. To nie na ich głowę. - stwierdziła. Wcale nie liczyła się z tym, że taka ocena może urazić Maisie. Dlaczego miała dbać o dobór słów? Blondynce nie należało się łagodne traktowanie po rzeczach, które jej zrobiła. Powinna cieszyć się, że po wyjaśnieniu spraw Ochiyo nie odeszła stąd bez słowa, tylko dalej siedziała przy stoliku i dała się wmanewrować w pomaganie jej. Kilka mniej miłych słów na temat jej koleżanek, a właściwie to słów prawdy, jej nie zabije. Westchnęła. - Jeśli jesteś przekonana, że nie prześladowałaś nikogo z mniejszości narodowych w taki sposób jak zrobiłaś to ze mną i na sto procent nie jesteś winna, to według mnie powinnaś poważnie porozmawiać ze swoją siostrą. Może coś ukrywa... bo na pomyłkę to mi nie wygląda, skoro to nie pasuje do waszego sąsiedztwa.
Wina siostry wydawała jej się najbardziej prawdopodobna. Co prawda robienie sobie rasistowskich żartów bardzo pasowało do Maisie, jednak jeżeli była szczera podczas tej rozmowy, to wyglądała naprawdę na niewinną. O dziwo! Za to Ochi nie znała jej siostry, więc tutaj mogła spodziewać się wszystkiego.

@Maisie Thompson
#18 (15.12.2021, 15:50 )

Siedziała tak słuchając uwagi Ochiyo odnośnie jej koleżanek i zrobiło jej się okropnie wstyd na myśl o tych dziewczynach. Poczuła, że jej policzki zapiekły ją gorącą falą zawstydzenia i tylko liczyła, że nie wykwitły jej na skórze widoczne rumieńce, ale na wszelki wypadek oparła twarz na dłoniach, żeby zakryć policzki, dopóki nie zrobi jej się trochę chłodniej. Na co dzień nie zdawała sobie sprawy, a może nie zwracała na to uwagi, że nie ma najlepszego towarzystwa koleżeńskiego na świecie. Dobrze czuła się z dziewczynami, które bywały hałaśliwe i bezczelne, może bez ambicji życiowych, ale za to lubiły się dobrze bawić, imprezować i świetnie mijał z nimi czas. Maisie też wolała się napić w klubie, pogadać o przystojnych facetach albo przejść się po sklepach w galerii, niż nudzić o studiach, nauce, pracy albo innych wielce ważnych sprawach, o których dużo się rozmawia z ludźmi ze studiów czy tam z innymi osobami, które są uważane za ludzi "na poziomie". Ale moment taki jak teraz był obnażającym głupotę jej koleżanek i Maisie poczuła się dziwnie z myślą, że sama z własnej woli wybrała takie towarzystwo. Uchodziły za zbyt głupie, żeby zrobić komuś chamski żart o rasistowskim podłożu? I do tego miały ją gdzieś, kiedy potrzebowała pomocy? A kto jej pomagał zamiast nich? Jakaś dziewczyna, której kiedyś sprawiła przykrość chamskimi odzywkami w sklepie, a dzisiaj zaprosiła ją tylko, żeby przeprosić i podpytać czy to nie ona. I ona tu została i próbowała rozwiązać z nią jej problemy, a nie osoby, które nazywała swoimi przyjaciółkami! Los bywał przewrotny. Ale zarazem smutny.
- One... one już takie są - powiedziała z zająknięciem, chociaż było jej okropnie głupio się do tego przyznać. Nie umiała znaleźć innych słów, którymi dało się to neutralnie skomentować, więc na tym poprzestała. Jej skupienie znalazła następna część wypowiedzi Ochiyo, która bardziej jej się podobała od obciążania koleżanek ostrymi opiniami na temat ich stanu intelektualnego. Pewnie też nie stawiała jej w najlepszym położeniu, bo Ochi mogła wyjść stąd z myślą, że starsza siostra blondynki jest równie głupia co ona i może cała rodzina jest patologiczna, ale szczerze mówiąc, brunetka wypowiedziała na głos coś, co czym Maisie sama wcześniej myślała. - Już myślałam, że to może być wina mojej siostry, ale ona idzie w zaparte, że na pewno nic takiego nie zrobiła. Nie chcę się z nią wykłócać, bo z nas dwóch to ona jest tą porządną. No wiesz, dobre wyniki na studiach, dobra praca, ogarnięcie zyciowe i takie tam. Gardzi moimi koleżankami i uważa mnie za kretynkę. Była pewna, że to moja wina, kiedy znalazłyśmy ten okropny napis na drzwiach. Wszystko wskazuje na mnie, nie na nią, więc jeśli je zasugeruję, że to na pewno ona, zabije mnie śmiechem.
W takich sytuacjach się odkrywa, że wybory życiowe i ogólna opinia są ważniejsze niż jej się wydawało. Ale za późno, żeby je zmienić.

@Ochiyo Harling
#19 (26.12.2021, 16:24 )

Twarz Maisie nie musiała przybrać rumieńców, żeby Ochiyo zauważyła, że dziewczyna jest zakłopotana tym, co wychodziło na temat jej przyjaciółek, albo być może lepszym określeniem będą koleżanki, bo zdaniem Ochi bez sensu nazywać przyjaźnią coś takiego. To nie miało nic wspólnego z przyjaźnią, którą rozumiała brunetka. Dla niej przyjaciele byli przede wszystkim osobami, na których można polegać na dobre i na złe i nie znikają, kiedy pojawiają się problemy. O nie, właśnie przyjaciele powinni być tymi, których jest się pewnym, gdy nadchodzą złe czasy. Ochi miała bardzo niewielu dobrych znajomych, a przyjaciół jeszcze mniej. Jednak było w jej otoczeniu kilka osób, o których wiedziała, że może powiedzieć, iż jest pewna ich dobrych zamiarów i że jeśli kiedyś zwróci się do nich o pomoc w kryzysowym momencie, to nie zostaną jej zatrzaśnięte drzwi przed nosem. Wystarczyło jej, żeby mieć jedną albo dwie takie osoby. Więcej nie potrzebowała, bo jej zdaniem to już było wiele. Zarazem to było najlepszym dowodem na to, że osoby popularne, które mają wokół siebie mnóstwo kumpli do dobrej zabawy, to wcale nie są ci, którzy wygrywają w życiu towarzyskim. Po co takiej Maisie stado kumpelek do imprezowania, skoro w rzeczywistości nie miała wokół siebie nikogo, nawet jednej osoby? Wystarczyło, że pojawiły się jakieś trudności, a została sama. Pomocą dla niej stała się obca osoba, która miała zbyt dobre serce, żeby odwrócić się od swojego starego oprawcy... niby Ochiyo mówiła sobie, że nie może się zaangażować w pomaganie Maisie, ale już było za późno. Wkręciła się i nie umiała powiedzieć "dość". Nie mogła uwierzyć, że brakło jej asertywności w takiej chwili! Blondynka kojarzyła jej się tylko i wyłącznie źle, ale kiedy tak na nią patrzyła i widziała zagubienie na jej twarzy... nie umiała jej odmówić pomocy. Chociaż w postaci rozmowy, aby dziewczyna poukładała swoje myśli.
- Gratuluję towarzystwa - skwitowała suchym tonem, bo co innego mogła powiedzieć? Może ta sytuacja będzie dla Maisie jak zimny prysznic, który jej uzmysłowi, że nie znalazła sobie najlepszego towarzystwa. Ale to nie była sprawa Ochiyo i nie zamierzała robić jej wykładów na temat przyjaźni i szukania sobie wartościowych osób. Ona jej przyjaciółką być nie zamierzała! Ale w temacie rozmowy z siostrą mogła jej doradzić. - Mhm... Jeśli dzisiaj byłaś szczera i naprawdę nie zrobiłaś niczego złego, to przedstaw to siostrze właśnie w taki sposób. Powiedz, że długo się nad tym zastanawiałaś, przeanalizowałaś swoje znajomości, ludzi, z którymi rozmawiałaś i nawet konflikty z innymi ludźmi i nie znalazłaś sytuacji, która mogła wpędzić was w takie kłopoty. Możesz też wspomnieć, że twoje koleżanki też nie miały takich sytuacji, żeby oberwało wam się rykoszetem. Jesteś w zdecydowanie gorszej sytuacji od niej, ale jeśli dobrze to uargumentujesz, to nie powinna wyśmiać twoich racji.
Nawet nie było jej Maisie żal, chociaż poczuła pewną niesprawiedliwość. Sporo się słyszało o takich sytuacjach, kiedy osobie o nieposzlakowanej opinii złe zachowania uchodziły na sucho, a tacy jak Maisie dostawali kary za niewinność. To nie powinno tak wyglądać.

@Maisie Thompson
#20 (05.01.2022, 19:34 )

Wydawało się, że Maisie była na innym poziomie dojrzałości życiowej niż Ochiyo i jeszcze nie dorosła do pewnych wniosków, które Azjatka wyciągnęła z doświadczeń życiowych dawno temu. Blondynka miała bardzo proste i przyjemne życie, to była podstawa tego, że obecnie była na takim etapie i tak wielu rzeczy nie rozumiała. Była ulubienicą rodziców, więc rozłożyli nad nią parasol ochronny w najwcześniejszych latach i pilnowali, żeby nigdy nie spadł na nią przysłowiowy deszcz. Dziewczyna jako dziecko nie doznała konsekwencji niczego, co zrobiła, więc nie uczyła się na błędach. Jeśli coś popsuła albo była niegrzeczna, rodzice byli niekonsekwentni. Dali jej karę, a potem jej nie egzekwowali i wszystko było jak zawsze. Tak to wyglądało nawet do dzisiaj, gdyż większe problemy z rodzicami miała tylko po utracie studiów, ale znowu dali się udobruchać i zgodzili się, żeby wyjechała do siostry i kontynuowała studia na innej uczelni. Nie miała też problemów z rówieśnikami, wśród których była popularna. Wychowała się tak bezproblemowo, że nie była w stanie poznać się na tym, jak powinno wyglądać życie, z kim warto się zadawać i co trzeba robić, żeby osiągnąć sukces. Była przyzwyczajona, że nic nie musi robić, a rodzice zawsze wybronią ją z problemów. 
Obecny problem był pierwszym w jej życiu, w którym rodzice nie mogli pstryknąć palcem, żeby się rozwiązał. Zaczynała na jego przykładzie powoli czegoś się uczyć. Na przykład to, że właśnie wstydziła się za swoje rzekome przyjaciółki było dowodem na to, że Maisie coś przemyślała i coś zaczęło do niej docierać. To na pewno będzie powolny proces, ale sytuacja ze zniszczonymi drzwiami i fałszywymi oskarżeniami powinna wnieść w jej życie ciut więcej rozumu.
- Powiedziałam jej tak, ale ona oczywiście dalej wie swoje. Ale bardzo ci dziękuję, że próbujesz mi pomóc rozwikłać zagadkę i poradzić sobie z siostrą. Ja to bardzo doceniam - powiedziała z lekkim uśmiechem. Był nieśmiały, gdyż Maisie czuła, że Ochiyo wciąż ma do niej żal, nie ma ochoty się za bardzo angażować. Nie była przekonana czy powinna podejmować próby spoufalania się. A nawet była pewna, że zostaną odrzucone. - Będę musiała poradzić sobie z nią. Myślałam także o prześledzeniu osób, z którymi ma kontakty. Nie mam dostępu do wszystkich, ale lista jej znajomych na Facebooku albo Instagramie może mi powiedzieć, czy ma kontakty z osobami o innym kolorze skóry. Coś mi tu śmierdzi, że to Vivienne coś wywinęła, a teraz udaje, że nie ma z tym nic wspólnego. Na mnie łatwiej zwalić winę.
Żałowała, że siostra robi z niej kozła ofiarnego. Jeżeli dobrze podejrzewała, oczywiście. Mogło się okazać, że Vivienne jest niewinna, ale jeśli ona nie, to dlaczego padły ofiarą prześladowania? Ktoś musiał zrobić coś złego. Wina przypadkiem nie mogła spaść na nie. Takie pomyłki się nie zdarzają!

@Ochiyo Harling





Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości