Pewnie minie sporo czasu, zanim dorośli już Koreańczycy nawiążą ze sobą silniejszą relację, która wcześniej upadła, kiedy to byli dziećmi. Mieli naprawdę sporą przerwę, której nie mieli nawet jak wypełnić chociażby drobnymi wspomnieniami. Haejin potrafił doszukać się w wyglądzie Hyuna cechy, które rozpoznawał już z okresu dzieciństwa, ale nic poza tym. Mógł odtwarzać w głowie jego zachowanie i to jakim go zapamiętał, zanim doszło do przerwy w znajomości, ale wiedział, że one mogą nie mieć absolutnie żadnego odzwierciedlenia w teraźniejszości. Człowiek dojrzewa, z biegiem lat się zmienia, samemu wyrabiając swój światopogląd, bądź chłonąc je od innych, by się przypasować. Haejin nie był taki jak kiedyś. Nie był tym pewnym siebie chłopcem, który nieraz w szkole potrafił przysporzyć problemów i wpaść w tarapaty przez szczenięce wybryki. Nie dawał sobie w kaszę dmuchać, nie dawał się zdominować przez kolegów, potrafił odpyskować tym co zaleźli mu za skórę. Nie przejmował się swoim wyglądem, nawet jeśli miewał wyższą wagę niż powinien mieć chłopiec w jego wieku, miał to gdzieś. Wolał czerpać z tego okresu jak najwięcej niż dostosowywać się do kazań swojej mamy. A teraz? Choć na jego licu pojawiał się uśmiech, nie znaczyło to, że był w każdej sytuacji szczerzy. Jego obecny spokój i cierpliwość można tłumaczyć tym, że dorósł i spokorniał, ale cała reszta była skutkami ubocznymi jego wyborów i drogi, którą zdecydował się podążyć. Drogi, która ostatecznie przyniosła mu wycofanie, niepewność, lęki i poczucie bycia nikim.
Mógłby powiedzieć o czasie pewnie coś jeszcze, ale ostatecznie zrezygnował z pociągnięcia tych filozoficznych wywodów. Najgorsze co w tym czasie było to fakt, że nie można go był cofnąć, nie można było dokonać poprawek w swoich wyborach, by życie dalej potoczyło się z goła inaczej, ale lepiej. Nie mógł już nic zrobić z okresem, kiedy był tym nieszczęsnym idolem. Pozostało mu tylko żyć dalej. Nie potrafił powiedzieć co przynieść mu może przyszłość. Nie miał wielkich planów czy marzeń, ale za to mnóstwo obaw i niepewności. Względną stabilność posiadał, może i nie przyszło mu teraz żyć w wysokich standardach jak kiedyś, tylko wręcz przeciwnie - było mu nieraz naprawdę trudno, ale dawał radę. Przyzwyczaił się. Jedynie teraz na czym mu zależało to na dobre zerwać jakąkolwiek nić powiązaną między nim, a wytwórnią, do której niegdyś należał. Chciał dotrzeć do momentu, kiedy spłaci swój dług. Choć teraz odczuwał namiastkę wolności, gdy nie podlegał już pod nikogo, ale w pełni ją zazna dopiero wtedy, gdy przyjdzie mu spłacić ostatnią ratę. A dalej? Pewnie pierwsze co zrobi to zacznie zbierać na bilet do Korei, by móc spotkać się ze swoją rodziną, za którą naprawdę tęsknił.
-
Ja tam zazdrościłem tobie jak byłem młodszy. Tak samo Mingiemu. Gdybyście spędzili miesiąc czasu w mojej rodzinie, pewnie sami zatęsknilibyście za tym co mieliście. Zresztą czasem wpadliście do mnie i wiecie jak to było. Jak kocham swoją babcię, tak jej wsadzanie nosa w nieswoje sprawy było męczące. Musiała wszystko wiedzieć i być wszędzie. Moje ciotki były nie lepsze. A już gorzej jak się pokłóciły ze sobą i było słychać ich krzyki na cały dom! Pokój dzieliłem z kuzynem, później moje moje łóżko przejął Sungjin, gdy mnie było tyle w domu co nic. Wtedy zostawała dla mnie podłoga, chyba że Sungjina coś dręczyło i nie chciał spać sam. W każdym razie... prywatności za grosz nie miałem, a cisza nastawała dopiero w nocy - rozgadał się. Nie uderzał głęboko w swoje przekonania i wspomnienia, tylko wyjaśniał coś co Hyun zdążył już poznać. W tym wypadku nie musiał się hamować. Choć o swojej byłej dziewczynie nie wspomniał, a też miewał problemy jak zdarzyło mu się parę razy ją zaprosić do siebie. I te tysiące pytań od ciekawskich ciotek! -
A o takim kocie, nawet ze schroniska, a nie rasowym za milion won, mogłem sobie tylko pomarzyć. Tak samo jak o innym zwierzątku, ale to też już wiesz - dodał. Nawet nie chodziło o fakt, że jego młodsza siostra miała alergię na nie i naprawdę źle znosiła kontakty z futrzakami, ale też o to jak bardzo jego ojciec i dziadek gardzili posiadaniem zwierząt w domu i tego zabraniali. Że tylko hałasu narobi, sierści porozrzuca no i Yejin była dla nich już w ogóle argumentem nie do przebicia. -
Sam bym teraz przygarnął kota albo psa, ale wiem, że byłbym beznadziejnym właścicielem, niemającym za wiele czasu, by się odpowiednio zająć. Jak twoja się chociaż wabi? - spytał, dopijając swoją kawę do końca. Następnie przez jakiś czas spoglądał na naczynie, w którym wcześniej się znajdowała. Kubek był dość specyficznych rozmiarów i nie umiał określić ile mililitrów napoju może się w nim maksymalnie znaleźć. Dwieście? Dwieście pięćdziesiąt? Czy jakoś pomiędzy? Pewnie nikt by sobie tym nie zawracał głowy. Hae jednak tak robił. Tak samo jak zastanawiał się iluprocentowe mleko zostało wlane i ile go w ogóle było. Zawsze przed podaniem co prawda mógł zapytać, ale nie zrobiłby tego jakby w obawie, że nie tyle co ktoś uzna go za świra, ale że zacznie w ogóle się interesować. Ale musiał wiedzieć, potrzebował tych danych do przeliczenia tego na kalorie, które zostały przez niego spożyte wraz z tą kawą z mlekiem. Nie mógł pozwolić sobie na znaczne przekraczanie normy, którą obrał. Dlaczego? Potrzebował schudnąć? No... no nie. Z nim było wszystko w porządku. Może i nie miał wyraźnie zaznaczonej linii szczęki, a jego twarz była bardziej okrągła, lecz nic nie wskazywało na to żeby był gruby. Może trochę ciuchy to nieraz robiły, ale to dlatego że zakładał na siebie luźne fasony. Gdyby decydował się podkreślać swoją figurę - wyglądałby dobrze, a nawet i lepiej. Ale skrzywione postrzeganie siebie twierdziło inaczej. Patrząc na siebie w lustrze widział swoje ciało jako tęższe niż powinno i nieatrakcyjne. Zarysowane mięśnie nie potrafiły go przekonać, że jest inaczej. Wydawało mu się, że jest go za dużo i musi coś z tym zrobić. A przynajmniej "kontrolować", by nie było tylko gorzej.
-
No nie wiem... - nie zdecydował się na przekonywanie Hyuna, że jest inaczej niż myśli. Jakoś tak, nie czuł się na tyle dobrze, by podzielić się swoim zdaniem. Tym, że nawet nie wie czy zasługuję na dalszy rozwój. W końcu nie był po szkole teatralnej, pracę dostał przez znajomości i gdyby nie to - nie byłoby go tu. Miewał też przeświadczenie, że komuś to jedno miejsce w grupie teatralnej zabrał. Że ktoś po szkole mógłby teraz robić to co on, a nie może, bo jakiś Koreańczyk urwany z choinki mu je zabrał.
-
Siedzenie na tyłku to dla mnie marnowanie czasu, więc cię rozumiem - przyznał. Był tak przyzwyczajony do długich godzin spędzonych na treningach, występowaniu i innego rodzaju aktywności związanych z promocją siebie i swojego zespołu, że w Anglii długo nie mógł się przyzwyczaić do tego, że tutaj panują inne warunki. I dlatego też znajduje sobie dodatkowe zajęcia. Przynajmniej więcej pieniędzy wlatuje do kieszeni i posiadanie długu było choć odrobine mniej obciążające.
-
Naprawdę nie mam się do niego o co przyczepić. Nie ma też co snuć niepotrzebnie jakiś dziwnych teorii, gdy nic nie wskazuje na to, żeby działo się coś dziwnego - skwitował temat kuzyna i miał nadzieję, że go na dobre zakończył. Jakoś nie widziało mu się rozmawianie o nim i o jego życiu. Hyun nie był w końcu ciocią, której by relacjonował co jej syn takiego wyczynia na Wyspach Brytyjskich. Zresztą ona z wujkiem wiedzieli o wiele więcej niż sam Haejin
@
Hyun Soung