Szkoda, że nie mogła się dowiedzieć, iż chłopak tak starał się przygotować do ich spotkania, bo bardzo by to doceniła. Terence zawsze jej zdaniem wyglądał dobrze i to się nie zmieniało. Zrobił na niej wrażenie podczas ich pierwszego spotkania, później podczas drugiego też, a to nie były sytuacje, w których szykował się na randkę. Wpadali na siebie przypadkowo i o, tak jakoś wyszło, bez przygotowania, więc miała okazję poznać chłopaka w okolicznościach, w których był bardziej prawdziwy niż jest się podczas randek. Na wyjście z sympatią każdy szykuje się długo i starannie, próbuje zatuszować swoje wady. Maisie właściwie też próbowała, chociaż była raczej zdania, że nie ma zbyt wielu wad. Lubiła swoją urodę i wiedziała które atuty warto podkreślić, żeby uchodzić za właścicielkę ślicznej buzi. Tuszowała niektóre cechy swojej urody, żeby nie rzucały się w oczy, ale niczego nie traktowała jako brzydkiego. Znała swoją wartość, była pewna siebie. Pewnie dużo osób by powiedziało, że nawet za bardzo pewna siebie! Ale jej to nie zrażało. Dzięki owej pewności siebie miała odwagę podejść do Terence'a i zagadać, gdy spotkali się drugim razem, a za pierwszym nie straciła głowy... no dobrze, pierwszy raz był specyficzny. Była wtedy tak zła i rozemocjonowana z powodu zepsutego telefonu, że nie analizowała aż tak, z kim rozmawia. Terence spodobał jej się od pierwszego wejrzenia, ale silne emocje dodały jej wtedy śmiałości. Za to obecnie śmiałości jej nie brakowało. Ale jej naturalnej. Nie miała kompleksów, do tego zauważyła, że bez dwóch zdań podoba się Terence'owi, więc czego miała się obawiać?
W każdym razie Terence zawsze wyglądał idealnie i to też robiło na Maisie wrażenie. Nie tylko liczyła się uroda, której nie brakowało chłopakowi. Miało dla niej znaczenie, czy mężczyzna jest zadbany, a on był bez dwóch zdań. Zawsze czuła od niego przyjemny zapach perfum, miał na sobie modne, czyste i wyprasowane ubrania, które jak sądziła, starannie dobierał (albo miał zmysł do tworzenia ładnych outfitów), zawsze miał ładnie ułożoną fryzurę, był gładko ogolony i tak po prostu miły dla oka. To było dla niej bardzo istotne, bo nie znosiła facetów brudnych, niedomytych i w ciuchach jakby psu z gardła wyjętych, a do tego dorwanych na promocji w hipermarkecie. Był w jej typie.
-
Dziękuję i to samo bym mogła powiedzieć o tobie - uśmiechnęła się, gdy zdjęła kurtkę i usiadła przy wybranym przez Terence'a stoliku. Zauważyła jego zakłopotanie, ale sama go nie poczuła, bo jego komplement był bardzo miły. Prosty, ale przynajmniej nie taki kiczowaty jak bzdury o oglądaniu gwiazdozbiorów w oczach, a takie rzeczy też słyszała! -
Zawsze mi się podobasz, ale dziś wyglądasz jak milion dolców! - zaśmiała się wesoło, a po tym rozejrzała po lokalu po raz pierwszy. Wcześniej zbyt dużą uwagę przywiązała do Terence'a, aby spojrzeć, gdzie w ogóle się znajdowali. -
Ładnie tutaj. Cieszę się, że zostawiłam ci wybór co do miejsca, bo nie znałam tej kawiarni. Jest tu przyjemny klimat.
@
Terence Douglas