welcome to
Yellowlair Oats



#1 (15.05.2021, 14:11 )

Czekała na swoją siostrę długo, grubo za długo! Maisie odpisała jej na wiadomości enigmatycznie i wcale nie zdradziła kiedy zamierza wrócić do mieszkania, a ruda zaczynała się tym denerwować. Nie miała nad młodszą siostrą żadnej kontroli i nie mogła się o to złościć, bo przecież Maisie była dorosła i miała prawo o sobie decydować, ale pieguskę strasznie wkurzało, że nie ma wpływu na zachowanie młodszej, kiedy rodzice nakazali jej pilnować Maisie, żeby nie wpakowała się w następne życiowe tarapaty, do których miała taki ogromny talent! Nie interesowało jej zadowalanie rodziców, którzy przez całe zycie traktowali ją jak gorszą. Nie miała powodu, żeby się dla nich starać. Ale trochę martwiła się o siostrę, która niby chodziła na uczelnię, ale ciągle gdzieś się szlajała i bawiła z koleżankami. To wyglądało, jakby znowu zaczynała oddalać się od obowiązków. Pewnie lada chwila przyjdzie polecone pismo z uczelni, że wszystko zawaliła i została skreślona z listy studentów. Mogło jej nie obchodzić zdanie rodziców, ale o siostrę się martwiła. Nie chciała też awantur z rodzicielami. Było jej na rękę zresztą, że Maisie u niej mieszkała, bo dzięki temu rodzice dokładali się do czynszu i wychodziło taniej. To było wazne dla studentki, która dorabiała w sklepie i nie miała za duzo pieniędzy, a rodzice nigdy jej nie pomagali finansowo. Taka pomoc była zarezerwowana tylko dla młodszej z panien Thompson.
Teraz Vivienne miała powód do złości. Rodzice wpadli z niezapowiedzianą wizyta, pewnie żeby skontrolować siostry, a Maisie nie było w domu. Viv nie mogła się do niej dobić, a gdy siostra wreszcie odpisała na smsy, były złośliwe i wcale nie było wiadomo, kiedy wróci. Ruda na początku usiłowała kryć siostrę i mówiła coś o popołudniowym wykładzie, ale po otrzymaniu od nich wiadomości dała sobie spokój i przyznała, że Maisie gdzieś się bawi z koleżankami i ma wszystko gdzieś. Oczywiście dostało jej się, że nie pilnuje siostry, ale to nie zrobiło na niej wrażenia. Liczyła, że Maisie też się oberwie. Na szczęście rodzice nie siedzieli u nich długo, więc teraz pieguska siedziała sama w salonie, nad filiżankami z niedopitą kawą, którą zostawili rodzice i czekała aż siostra łaskawie wróci. Była zła, ale nie mogła się doczekać jej miny, gdy się dowie, że przegapiła wizytację. Co zrobią rodzice, obetną dzieciątku kieszonkowe? Viv liczyła, że będą choć trochę rozsądni i nie pogłaszczą jej za to po głowie.

@Maisie Thompson
#2 (16.05.2021, 13:52 )

#12

Nie miała bladego pojęcia, że siostra pisała do niej w takiej sprawie. Skąd mogła to wiedzieć? Mieszkała u niej od dobrego roku, a jeszcze się nie zdarzyło, żeby rodzice zdecydowali się skontrolować dziewczyny i wpaść do nich z jakąś niezapowiedzianą wizytą. Albo nawet z zapowiedzianą! Nie mieli czas, bo na co dzień pracowali, więc nie chciało im się wsiadać w samochód i przejeżdżać połowy Anglii do Yellowlair Oats, żeby sobie popatrzeć czy ich córki przypadkiem nic nie kombinują i czy sobie na pewno dobrze radzą. Oczywiście, że gdyby dziewczyna to wiedziała, to by przeprosiła koleżankę, z którą akurat siedziała w pubie i pognała do domu jak sprinterka! Nie chciała pokazywać się rodzicom od złej strony, bo miała w ich wykonaniu dostatecznie dużo nieprzyjemności, odkąd zawaliła studia po raz pierwszy. Rodzice nie chcieli dawać jej pieniędzy i długo musiała ich przekonywać, żeby pozwolili jej jeszcze raz spróbować ze studiami. Udało się, a dzięki temu, że wyjechała i nie musiała szanowac zdania siostry, mogła bawić się ile wlezie.
Rodzice nieźle to sobie rozegrali. Nie zdradzili się z planami przyjazdu, więc Maisie zaplanowała sobie popołudnie i wieczór na mieście, a kiedy siostra do niej napisała, zbyła ją mało przyjemnym tonem. Wróciła długo po smsach, które napisała z Vivienne i spodziewała sie, że zaraz nasłucha się narzekania, że nie przyszła i zapomniała o jakiejś arcyważnej sprawie typu wstawienie naczyń do zmywarki. Po wejściu do mieszkania zajrzała do kuchni, a później do salonu, gdzie znalazła siostrę.
- Jestem. Czego chciałaś? - zapytała mało przyjemnie. To zabrzmiało agresywnie, ale tak miało brzmieć. Była zła, że siostra przerywała jej zabawę.

@Vivienne Thompson
#3 (31.05.2021, 17:33 )

Jakoś strasznie nie przejęła się wizytą rodziców, chociaż to nie było miłe spotkanie. Musiała świecić za siostrę oczami, ale w głębi siebie nie czuła poczucia winy, że nie pilnowała Maisie. Ona już dostała mocną nauczkę, powinna sama się umieć pilnować, a jeśli tego nie robiła... no cóż, działała na własną szkodę. Vivienne żyła na swój rachunek, pracowała na siebie i głupota Maisie jej nie szkodziła, więc niech siostra robi co chce. Ale wkurzona była. Sprzeczka z rodzicami popsuła jej popołudnie.
- Ja niczego. - powiedziała. Widziała ten bezczelny wyraz na twarzy siostry i dawało jej sporą satysfakcję, że zaraz zetrze jej z facjaty naburmuszoną minę. - Ale rodzice owszem, jednak no cóż, nie zastali cię, mimo że próbowałam cię ściągnąć do domu, więc pojechali. Nie byli zachwyceni.
Denerwowało ją zachowanie siostry, jej sposób bycia, pyskówki, znikanie na całe wieczory i noce, olewcze podchodzenie do studiów, ignorowanie obowiązków domowych i wiele, wiele innych rzeczy, które wiecznie odgrywały się w tym mieszkaniu, a ich autorką jakoś zawsze musiała być Maisie, nigdy Vivienne. Ruda mogła wybaczyć siostrze wiele rzeczy w przeszłości, ale kiedyś Maisie była małą dziewczynką, a później durną nastolatką, a teraz to była dorosła kobieta, od której powinno się wymagać dojrzałego podejścia do życia. Ona za to zachowywała się tak, jakby Viv miała jakiś obowiązek opiekowania się nią jak dzieckiem, robienia jej obiadków, sprzątania po niej i najlepiej akceptowania każdego jej głupiego zachowania. Zwracanie uwagi na pomijanie zajęć albo na przychodzenie do domu nad ranem i po alkoholu kończyło się kłótniami, bo jak widać siostrzyczka wcale nie chciała dorosnąć. Vivienne była wściekła, ale przyszła chwila, w której jej osobista czara goryczy się przelała. Przestała strofować siostrę i już nie przejmowała się tym, co powiedzą ich rodzice. Nie miała obowiązku niańczenia wyrośniętej gówniary, która powinna już mieć swój rozum.

@Maisie Thompson
#4 (24.06.2021, 08:11 )

Spodziewała się wielu rzeczy, ale nie takiej wiadomości od starszej siostry. Vivienne utrzymywała, że Maisie jest jej obojętna i nie wtrąca się w jej życie, lecz z punktu widzenia blondynki to wyglądało inaczej. Siostra dosłownie jej czasami matkowała. Lubiła ściągać ją do domu pod byle pretekstem, a później pouczać bzdurnymi (według Maisie) kazaniami o wzięciu się za naukę i porzuceniu imprezowania. Maisie uważała, że wie, co robi i umie zachować balans między dobrą zabawą ze studentami a nauką, więc nie przyjmowała do wiadomości żadnych uwag. Na pewno wyniosła jakieś wnioski z przeszłości, kiedy wyrzucono ją z kierunku przez zawalone egzaminy, ale ciągle to był ten poziom odpowiedzialności, który powinna mieć. Ale ona uważała inaczej i próby moralizatorskie Vivienne bardzo ją denerwowały. Ktoś jej dał prawo, żeby się wtrącać? Nie!
Metody "wychowawcze" Vivienne doprowadziły ją do takiego punktu, kiedy Maisie zaczęła ją olewać. Czasami wcale nie odpowiadała na jej wiadomości albo wyciszała telefon, żeby nie przeszkadzała jej dzwonieniem. Dzisiaj łaskawie odpowiedziała siostrze na wiadomości, ale nie planowała jej słuchać i przychodzić do domu. Wróciła o takiej porze, którą uważała za odpowiednią. Była z siebie zadowolona. Do czasu.
- Co ty pieprzysz za bzdury, jacy rodzice? - Ściągnęła brwi, atakując Vivienne lekko napastliwym tonem. Uznała to za bardzo głupi żart albo próbę dania Maisie nauczki. Nie uwierzyła, że ich rodzice naprawdę je odwiedzili. Za każdym razem dawali znać o odwiedzinach, więc teraz mieli tego nie zrobić? Ne przyszło jej do głowy, że może chcieli sprawdzić jak dziewczyny sobie radzą, gdyż była zdania, że ona osobiście radzi sobie świetnie i rodzice na pewno to widzą, kiedy przyjeżdżają albo dzwonią. Poza tym hej, nie były małymi dziewczynkami, które potrzebują kontroli. - Myślisz, że ci uwierzę?
Parsknęła śmiechem. Wizyta rodziców była akurat łatwa do sprawdzenia. Jeden telefon i okaże się, że siostra wymyśliła sobie nowy straszak na imprezowiczkę.

@Vivienne Thompson
#5 (06.11.2021, 18:02 )

Wydawało jej się, że Vivienne jej matkuje, ale prawda była inna. Vivienne po prostu była bardziej dojrzała od swojej młodszej siostry, trochę żyła już sama, studiowała i utrzymywała się, więc nauczyła się samodzielności i odpowiedzialności. Dawała siostrze rady, jeśli można tak powiedzieć. Chciała tylko, żeby Maisie nie robiła głupot i nie zawaliła kolejnych studiów. Jasne, że martwiła się o siostrę. Miała do niej wiele zarzutów z przeszłości, powinny sobie sporo rzeczy wyjaśnić. Jednak te zarzuty nie wpływały na to, że Masie zależało na dobru siostry i nie chciała, żeby zrobiła sobie jakąś nową krzywdę. Została wyrzucona z jednej uczelni i już nie miała czego na niej szukać. Teraz poszła na kolejną i powtarzała stare błędy. Vivienne nie chciała, żeby dziewczyna straciła marzenia o kierunku studiów, bo narobiła głupstw przez swoją niedojrzałość. Gdzie pójdzie na studia trzeci raz, jeśli zawali? Do Yellowlair Oats rodzice puścili ją dlatego, że miała tu siostrę, która mogła mieć na nią oko. Wychodziło na to, że wcale nie ma nad nią kontroli, ale mniejsza. Gdyby drugi raz nawaliła, rodzice by jej nie puścili na następną uczelnię, bo nie mieli więcej rodziny, która mogła tą kretynkę przygarnąć i pilnować, aby nie spieprzyła sobie życia. Ponadto ruda miała z powodu siostry dużo nieprzyjemności podczas rozmowy z rodzicami i miała już tego serdecznie dosyć. Nie radziła sobie ani z nią ani z nimi. 
- No, rodzice to są tacy ludzie, co cię spłodzili, a potem wychowali, jakbyś nie wiedziała! Tacy rodzice! - warknęła na siostrę. Miała być spokojna, bo w końcu to sobie Maisie przerąbała nie przychodząc do domu na czas, ale nerwy jej puściły na widok takiego zachowania blondynki. Czy ona kiedyś dorośnie? - Palnij się w swój durny łeb, po co ja bym cię miała okłamywać! Ja też chcę mieć święty spokój, a przez ciebie ciągle mam zjeby, że nie umiem się zająć kretynką bez rozumu. Póki są przez telefon, mogę to znieść, ale dzisiejszy nalot to była przeginka!
Miała w nosie czy i jak Maisie udobrucha rodziców. To nie była jej sprawa. Chciała mieć tylko święty spokój i więcej nie słuchać we własnym mieszkaniu, że znowu zawodzi i będzie miała przerąbane, bo nie zajmuje się siostrą. Nie po to wyjechała daleko od rodzinnego domu i zaharowywała się studiując i pracując jednocześnie, żeby znowu tego wysłuchiwać. Była na skraju wytrzymałości.

@Maisie Thompson
#6 (25.12.2021, 13:55 )

Z początku się śmiała, ale śmiech zaczął spełzać z jej twarzy, kiedy widziała na twarzy siostry prawdziwą złość. Wyglądało na to, że... mówiła poważnie. Nie była tak dobrą aktorką, żeby wiarygodnie zagrać taką wściekłość, więc Maisie zaczęła jej wierzyć. Oczywiście w momencie dotarło do niej, że własnie narobiła sobie sporych kłopotów. Rodzice mieli do niej dużo zastrzeżeń przez cały czas, a ona niekoniecznie to rozumiała. Zawaliła potwornie ze swoimi studiami w rodzinnym mieście, to prawda. Nie próbowała się wybielać, że to nie jej wina, kiedy do domu przyszło pismo, że została wyrzucona z uczelni. Ale do innych rzeczy nie lubiła się przyznawać. Albo można powiedzieć inaczej, ona często nie widziała, że robi źle. Nie widziała nic złego w tym, że idzie imprezować, a następnego dnia nie udaje się na wykłady z powodu kaca. Przecież młodym się to zdarza! Czasami się z kogoś pośmiała, ale Jezu, czy to taka zbrodnia? Jeśli ktoś o siebie nie dbał, chodził w niemodnych ciuchach albo nie umiał zrobić porządku z pryszczami na twarzy, to sam wystawiał o sobie laurkę! Siostra była sztywna jak jej rodzice, nic nie rozumiała. Zawsze się rózniły, ale teraz była między nimi istna przepaść. Tak widziała to Maisie. Wielka szkoda, że nie zdawała sobie sprawy, że to z nią coś jest nie tak, a nie ze wszystkimi dookoła. 
Nie chciała wchodzić rodzicom w drogę. Dużo ją kosztowało udobruchanie ich i przekonanie, że może wyjechać do Yellowlair Oats, bo siostra będzie mieć na nią oko. Owszem, siostra próbowała, ale Maisie nie dawała jej na to szans. Czuła się tu swobodnie, a do Vivienne nie miała respektu jak do matki i ojca. Wydawało jej się, że może robić co chce, a tu zaskoczenie... jak mogli wpaść tak o, bez zapowiedzi? Przecież nie mieszkali kwadrans drogi stąd!
- Ale moment, chwila. Ty tak poważnie? Oni naprawdę tutaj byli? - w głosie Maisie słyszało się rosnącą panikę i ona też podniosła głos, chociaż nie tak widowiskowo jak starsza siostra. Przez Vivienne przemawiała wściekłość, która powodowała krzyk, a u Maisie był to efekt lekkiego szoku, którego właśnie doznała. - Do cholery jasnej! Czemu mi nie powiedziałaś! Mogłaś zadzwonić albo w tym smsie napisać, że rodzice czekają, nie miałam pojęcia!
Przeleciały jej przed oczami pieniądze, które rodzice przelewali jej na konto co miesiąc i ślepa wiara w historyjki o sumiennym studiowaniu i kuciu do egzaminów, które wtykała im przez telefon. Już wiedziała, że jedno i drugie to przeszłość, za którą szybko zatęskni... 

@Vivienne Thompson
#7 (31.12.2021, 17:17 )

Jak patrzyła na siostrę, to zastanawiała się mnóstwo razy jakim cudem one obie wychowały się w jednej rodzinie, a były tak inne. Vivienne od początku była obowiązkowa. Miała swój okres szkolnego buntu, ale on skończył się jak u każdej nastolatki, gdy była pod koniec szkoły średniej, a później zrobiła się normalniejsza i wyjeżdżając na studia miała już zupełnie inaczej poukładane w głowie. Nikt nie musiał jej wbijać do głowy, że nauka jest najważniejsza, a ciągnięcie od rodziców pieniędzy jest nie w porządku, gdy trzeba opłacić utrzymanie, wyżywienie i naukę w obcym mieście. To była dla niej oczywistość, a dla jej siostry jakaś czarna magia. Coś nie do ogarnięcia. Poza tym nawet kiedy Vivienne się buntowała i trochę wagarowała jako gówniara, to robiła to w granicach rozsądku, żeby nie narobić sobie poważnych kłopotów. Maisie nie miała umiaru, nigdy.
To ją bardzo zaskakiwało, ale czy to naprawdę jest możliwe, że Vivienne i Maisie mogły różnić się z powodu tego, że obie rodzice inaczej traktowali? W zasadzie wpajali im te same wartości. W przypadku Vivienne byli bardziej wymagający i nigdy jej nie głaskali po głowie, a nawet traktowali gorzej niż ukochaną młodszą córeczkę. Maisie każdy wybryk uchodził na sucho. To widziało się nawet teraz, kiedy obie były dorosłe i teoretycznie pracowały na własny rachunek. Dlaczego teoretycznie? Bo Vivienne musiała rzeczywiście utrzymywać się sama. Pracowała i miała kredyt studencki, więc rodzice uznali, że nie będą jej wcale pomagać. Rzucali funtami tylko na urodziny albo prezent świąteczny, a tego i tak nie było dużo. Siostrę finansowali w stu procentach, nawet zaczęli się dokładać do ich wspólnego mieszkania. Ale dołożyć się kiedyś na utrzymanie Vivienne to nie przyszło im do głowy! Było jej z tego powodu przykro, bo mimo upływu lat różnice w traktowaniu córek się nie zmniejszyły.
Parsknęła śmiechem i przewróciła oczami. Ona tak na serio miała do niej pretensje, że nic nie powiedziała? Próbowała! Dzwoniła, pisała wiadomości, ale Maisie nie miała łaski, żeby odebrać!
- Jaja sobie robisz? A kto do ciebie wydzwaniał i wypisywał wiadomości przez pół popołudnia? Gdybyś mi raz odpisała albo odebrała, to byś wszystko wiedziała! - odparła. Podniosła oczywiście głos, bo siostra od razu zadziałała jej na nerwy. - Próbowałam cię ostrzec kilkanaście razy. Olałaś mnie? To masz za swoje!
Jeszcze czego, żeby Maisie jej robiła wyrzuty! Zjebała po całości, a teraz miała pretensje od Vivienne? Coś jej się poprzestawiało w główce? Ruda dość już miała, że ta głupia gówniara wchodzi jej na głowę, więc dzisiaj nie zamierzała się ugiąć.

@Maisie Thompson
#8 (08.01.2022, 19:40 )

Traktowanie przez rodziców było podstawą tego, jaki człowiek będzie w dorosłym życiu, tak w każdym bądź razie można wywnioskować z różnic, które istniały między Maisie a Vivienne. Jedna z nich była przez rodziców traktowana gorzej i przez to szybciej musiała dorosnąć i okazało się, że ona właśnie radziła sobie świetnie w życiu. Była odpowiednio dojrzała, umiała się sama utrzymać, gospodarować pieniędzmi, była obowiązkowa i nie zawalała niczego, na co sama się pisała. Za to Maisie radziła sobie znacznie gorzej w dosłownie każdej rzeczy, która została wymieniona w poprzednim zdaniu. Zawaliła już jeden studia i była na dobrej drodze, żeby zawalić kolejne. Jeszcze gorsze było to, że nie szukała pracy i nie zamierzała żadnej podjąć do końca studiów i oczywiście można by jej było to wybaczyć... tylko że kredyt studencki i pieniądze od rodziców trwoniła momentalnie, a przez to dopraszała się o następnie pieniądze, rodzice jej dawali, bo nie umieli jej odmówić i to powtarzało się regularnie. Nie miała możliwości poznać konsekwencji wyrzucania pieniędzy w błoto. Tak zresztą było nie tylko z pieniędzmi od rodziców, bo postępowała identycznie w każdej sprawie. To nieważne jak nawaliła, rodzice wyciągali ją za uszy z problemów, więc nie brała odpowiedzialności dosłownie za nic. Nawet w swoim pokoju nie sprzątała. Prezentowała sobą inny świat w porównaniu z Vivienne. Wychowały się w tym samym domu, chodziły do tych samych szkół. Co innego mogło mieć na nie tak duży wpływ, jeśli nie rodzice i ich nierówne traktowanie? Ale tego Maisie jeszcze nie zauważała. Była w tym układzie na wygranej pozycji, więc nie miała na co narzekać. Niestety, niesprawiedliwość widzi się przede wszystkim wtedy, kiedy się na niej traci, nie zyskuje.
- Gdybyś raz napisała wprost o co chodzi, to bym wróciła! Ty wysyłałaś mi jakieś tajemnicze teksty, żebym wróciła do domu, bez wyjaśnienia! To czego ty się spodziewałaś? Że rzucę wszystko i przybiegnę na zawołanie? Nie jestem twoim psem, też mam swoje sprawy i nie mogę się z nich wyrwać, bo ty masz taki kaprys! - odparła, a jej zdaniem był to mocny argument. Przecież gdyby Vivienne była akurat poza domem i czymś zajęta, to na wiadomości typu "chodź do domu" też by nie wróciła, prawda? Maisie zapomniała tylko o tym, że to nie była jedna wiadomość. Licząc razem z próbami dodzwonienia się można było ich się doliczyć spokojnie kilkanaście.

@Vivienne Thompson
#9 (23.01.2022, 18:55 )

Kiedyś Vivienne miała rodzicom bardzo za złe, że tak faworyzują jej młodszą siostrę. W zasadzie miała im to za złe do dziś i pewnie będzie mieć do końca swoich dni, bo tak się zwyczajnie nie robi. Jeśli ma się więcej niż jedno dziecko, każde powinno się traktować w taki sam sposób, obdarowywać równą miłością i rodzicielską uwagą. Rudowłosa czuła się przez całe swoje życie odrzucona przez rodziców i już wiedziała, że gdyby jakimś cudem kiedyś miała mieć dwójkę dzieci (ale to raczej nie było możliwe, bo nie przewidywała nawet jednego!), to wyciągnie naukę z tego, co robili jej rodzice i nie będzie taka jak oni. 
Ale nie mogła odmówić, że brak znaku równości między nią i Maisie w życiowej perspektywie wyszedł jej na korzyść. Jej siostra zawalała wszystko, z niczym sobie nie radziła i pewnie studiów nawet nie skończy, mimo że ma do nich drugie podejście. Nie wróżyła jej zajścia daleko. Za to Vivienne od lat mieszkała sama i radziła sobie z tym świetnie! Miała pracę, kończyła studia, miała perspektywy na przyszłość. Życie stało przed nią z szeroko otwartą bramą do sukcesu, którego Maisie nigdy nie osiągnie. Nie wątpiła, że to wynika z tego, że siostra zawsze miała wszystko podane pod nos i nie nauczyła się walczyć o swoje, a dla Vivienne od dzieciństwa wszystko było taką walką. Nie była wdzięczna rodzicom, ale nie żałowała miejsca, w którym obecnie się znajduje.
- Tak, tego się spodziewałam, bo tak miało to wyglądać! Rodzice zabronili mi mówić ci, że chodzi o nich! Chcieli sprawdzić czy mogą nam ufać, że się mnie słuchasz i rozsądnie działasz, ale jak widzisz! Przez twoją głupotę prawda wyszła na jaw! - odparła. No jasne, że jej wiadomości były enigmatyczne, ale takie miały być, bo rodzice chcieli sprawdzić, co i jak. A ona się nie dziwiła temu wcale. Od dawna kłamała im, że ma jakiś wpływ na młodszą siostrę i musieli się w tym połapać. - Ale wiesz? To wyszło mi na dobre! Rodzice się wkurzyli i uznali, że w ogóle sobie z tobą nie radzę. Pojechali stwierdzając, że muszą zastanowić się poważnie nad tym, co będzie dalej z twoim mieszkaniem ze mną i twoimi studiami, bo trzeba, cytując tatę, trzymać cię krótko! Więc może jeszcze trochę i będę mieć cię z głowy.
Wątpiła, że rodzice naprawdę każą przerwać Maisie studia i wracać do domu, ale mogła ją przynajmniej tym nastraszyć, a to da dużą satysfakcję.

@Maisie Thompson
#10 (03.03.2022, 17:26 )

Podzielała zdanie siostry, że rodzeństwo powinno się traktować w równy sposób, ale jej punkt widzenia był inny niż Vivienne, bo nie zdawała sobie sprawy, że jej rodzice naprawdę traktowali je nierówno. Tak zwykle jest w przypadku osoby uprzywilejowanej, iż nie zdaje sobie sprawy, że ma lepiej niż ktoś inny. To smutne, ale prawdziwe. Istnieją pewnie osoby, które posiadają taki poziom świadomości, że są w stanie zauważyć, że ktoś ich faworyzuje, ale to na pewno nie Maisie. Po tej dziewczynie nie można się było spodziewać za wielu głębokich refleksji, bo rzadko sobie na nie pozwalała. O ile w ogóle. Chciała żyć sobie prosto, wesoło i bezproblemowo. Pragnęła bawić się, a nie analizować siebie i swoje otoczenie. Mogła potępiać postępowanie rodziców (gdyby była go świadoma), ale czy to coś by zmieniło? Nie mogła oddać siostrze tego, co kiedyś może niechcąco jej zabrała. Trudno jest po latach komuś zrekompensować coś, czego nie jest się nawet winnym. Nie na niej Vivienne powinna się wyżywać za to, że rodzice upatrzyli ją sobie jako młodszą ukochaną córeczkę. 
Czego jak czego, ale takiej odpowiedzi nie spodziewała się usłyszeć. Była pewna, że rodzice wierzą dziewczynom w to, że dobrze sobie radzą. Jej zdaniem zresztą radziły sobie świetnie! Vivienne pracowała, a Maisie studiowała i bawiła się w wolnych chwilach, nie przyznając się nikomu, że często imprezuje i wybiera się z koleżankami na miasto także wtedy, kiedy powinna być na zajęciach. Ale o tym nikt nie wiedział. Była dorosła, a rodzice nie mieli wglądu w jej studenckie życie. Zdała pierwszy rok. Dlaczego jej nie ufali!?
- Ty nie mówisz tego poważnie? Stroisz sobie ze mnie żarty, prawda? - zmarszczyła brwi. Teraz patrzyła na siostrę bardzo podejrzliwie, ale... Vivienne raczej marnie kłamała. Była skryta, to trzeba przyznać - Maisie nie wiedziała na jej temat za dużo, mimo że mieszkały od kilkunastu miesięcy pod jednym dachem. Nie znała jej znajomych, zainteresowań, nie wiedziała dokąd ruda chodzi. W zasadzie mało ją to obchodziło. Ale jedno wiedziała: Vivienne kłamać nie potrafi. Nie umiała tego jak dziecko i teraz gdy próbowała kręcić, zachowywała się podobnie. Teraz wcale nie wyglądała, jakby nie mówiła prawdy, to było niepokojące...

 
@Vivienne Thompson





Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości