Ludzie mieli przeróżne postrzeganie podejścia do seksualności swoich potencjalnych partnerów życiowych i każdy miał prawo do własnych poglądów czy upodobań, jednak nie sposób jest ocenić, co dokładnie myśli ta konkretna osoba, na której akceptacji zależy najbardziej - chyba że sama otwarcie wygłosi swoje opinie, lecz na to raczej nie można liczyć, bo to nie wypada na początku znajomości, a samemu tym bardziej wstyd jest pytać. Zwłaszcza wstyd było w przypadku relacji Melody i Taehyuna, która nie rozpoczęła się jak przeciętne love story. Nie było przecież randek czy ostrożnego zbliżania się do siebie. Był on, z całych sił próbujący przebić się przez grubą warstwę lodu, jakim obrosła przez lata Melody... oraz była ona, zimna i pełna strachu oraz uprzedzeń, uciekająca przez nie i próbująca odstraszyć go od siebie agresją. Wystraszona własnych uczuć, które spadły na nią tak nagle i nie pozwalały zignorować Tae tak, jak ignorowała innych mężczyzn w przeszłości. Gdy zaś w końcu zbliżyli się do siebie - hamulce puściły natychmiast. Poszli na całość, spędzając ze sobą upojną noc. Brakło tu miejsca na szczere rozmowy o seksualności i oczekiwaniach wobec partnera. Lecz... czy gdyby był na nią czas, Melody podjęłaby temat? Odnalazłaby w sobie tę odwagę? A może lepiej jednak nie wiedzieć?
Dla niej doświadczenia seksualne nie miały nigdy znaczenia. Była otwarta na obie płcie, dopuszczała do wiadomości, że ludzie mają własne poczucie moralności i wstydu, każdy inne. Każdy ma prawo prowadzić się tak, jak mu pasuje i nie jej to oceniać... była pewna, że aspekt doświadczeń seksualnych nie miałby dla niej znaczenia podczas wyboru partnera. Nie przychodziło jej do głowy nic poza poważnymi chorobami przenoszonymi drogą płciową, co by mogło w tej materii odstręczyć ją od kogoś, kogo pragnie jej serce. Gdy myślała o przeszłych związkach ukochanego, potrafiła odnaleźć w nich zarówno plusy, jak i minusy. Na początku ich relacji piekielnie bała się porównywania do innych kobiet, może piękniejszych, zgrabniejszych, obdarzonych większym doświadczeniem czy fantazją, lecz cieszyła się zarazem, że jej kochankowi tego doświadczenia nie brakuje - potrafił zmienić w ognistą magię każdą chwilę we dwoje. Bez trudu przyjął rolę nauczyciela, który przeprowadził Melody przez ich pierwsze zbliżenia, ucząc cierpliwie obchodzenia się z mężczyzną, bez piętnowania jej nieporadności czy jakiegokolwiek dawania do zrozumienia, że dziewczyna potrafi mniej. Czy mogłaby liczyć na takie piękno pierwszych wspólnych nocy, gdyby oboje byli w pozycji uczniów? Sama Melody dziewicą nie była - brakowało jej jedynie obycia z płcią przeciwną, ten brak jednak budował wtedy wiele barier w jej umyśle, odbierał pewność siebie i zaniżał poczucie własnej wartości. Kolejnym hamulcem było onieśmielenie - jego obecnością, dotykiem, bliskością... - które odbierało jej wszelką śmiałość. Te pierwsze chwile były dla niej trudne, choć przepiękne i była przekonana, że gdyby oboje startowali z pozycji żółtodziobów, wiele magii ulotniłoby się z tych pierwszych chwil razem.
Tak, zdecydowanie idealny był scenariusz, który napisał im los. Gdyby cokolwiek zmieniło się w tej misternej układance, dziś by mogli nie kłócić się o miejsce ślubu, błahostkę rozdmuchując do rozmiarów problemu egzystencjalnego, bo może wcale nie byłoby ich. Byłaby pustka samotności i więzienie własnej strefy komfortu, w którym Melody zamykała się przez lata na własne życzenie.
Byłoby źle. Po prostu źle. Bo przecież dobrze mogło być jedynie z nim.
Dobrze jak teraz, gdy silne dłonie zacisnęły się na jej biodrach i zdecydowanym ruchem przesunęły drobne ciało po miękkim siedzisku kanapy, układając precyzyjniej, lepiej. Melody poddała się jego władczej sile, z rozpędzonym w galopie emocji sercem oczekując, aż dojdą w końcu do sedna słodkich igraszek. kto by pomyślał, że początek może nadać im ta nerwowa szarpanina, która otarła się o zaognienie szalejącego w mieszkaniu konfliktu? Dziewczyna szerzej rozchyliła nogi i przyciągnęła ku sobie, zgiąwszy w kolanach, by otworzyć przed Tae całą drogę do swojej kobiecości... drogę, którą męska żądza pokonała bardzo szybko i ku uciesze spragnionego kwiatu, zroszonego teraz obficie wilgocią podniecenia. Wypełnił ją sobą, uciszając pierwszy głód tej bliskości, co z ust Melody wydarło krótki, wyrazisty jęk zachwytu nad doznaniem, które szarpnęło nią równie intensywnie i głęboko, jak twarda męskość wdarła się w najintymniejszy zakątek jej ciała. Mięśnie spięły się mimowolnie pod wpływem rozkoszy i drgnęły wyczuwalnie, gdy dłonie ukochanego przemknęły przez smukłą kibić i dotarły do biustu. Zatraciła się w tej chwili. Zachłannie przyjmowała w sobie kolejne pchnięcia, przerywając spokój w mieszkaniu werbalnymi oznakami aprobaty. Jej dłonie, poszukujące desperacko dotyku męskiego ciała, błądziły na prostych ścieżkach przedramion Taehyuna. A oczy? Nie umiały oderwać wzroku od twarzy mężczyzny, bezwstydnie utrzymując kontakt wzrokowy. Pochłaniały czerń jego tęczówek, rozognioną pragnieniem, które podzielała całą sobą. Bo wciąż zachłannie chciała czuć więcej. Im szybciej Tae popychał ich ku spełnieniu w tańcu rozkołysanych lubieżnie bioder, z tym większym uporem ciało Melody gnało za spełnieniem.
@Taehyun Shin
Dla niej doświadczenia seksualne nie miały nigdy znaczenia. Była otwarta na obie płcie, dopuszczała do wiadomości, że ludzie mają własne poczucie moralności i wstydu, każdy inne. Każdy ma prawo prowadzić się tak, jak mu pasuje i nie jej to oceniać... była pewna, że aspekt doświadczeń seksualnych nie miałby dla niej znaczenia podczas wyboru partnera. Nie przychodziło jej do głowy nic poza poważnymi chorobami przenoszonymi drogą płciową, co by mogło w tej materii odstręczyć ją od kogoś, kogo pragnie jej serce. Gdy myślała o przeszłych związkach ukochanego, potrafiła odnaleźć w nich zarówno plusy, jak i minusy. Na początku ich relacji piekielnie bała się porównywania do innych kobiet, może piękniejszych, zgrabniejszych, obdarzonych większym doświadczeniem czy fantazją, lecz cieszyła się zarazem, że jej kochankowi tego doświadczenia nie brakuje - potrafił zmienić w ognistą magię każdą chwilę we dwoje. Bez trudu przyjął rolę nauczyciela, który przeprowadził Melody przez ich pierwsze zbliżenia, ucząc cierpliwie obchodzenia się z mężczyzną, bez piętnowania jej nieporadności czy jakiegokolwiek dawania do zrozumienia, że dziewczyna potrafi mniej. Czy mogłaby liczyć na takie piękno pierwszych wspólnych nocy, gdyby oboje byli w pozycji uczniów? Sama Melody dziewicą nie była - brakowało jej jedynie obycia z płcią przeciwną, ten brak jednak budował wtedy wiele barier w jej umyśle, odbierał pewność siebie i zaniżał poczucie własnej wartości. Kolejnym hamulcem było onieśmielenie - jego obecnością, dotykiem, bliskością... - które odbierało jej wszelką śmiałość. Te pierwsze chwile były dla niej trudne, choć przepiękne i była przekonana, że gdyby oboje startowali z pozycji żółtodziobów, wiele magii ulotniłoby się z tych pierwszych chwil razem.
Tak, zdecydowanie idealny był scenariusz, który napisał im los. Gdyby cokolwiek zmieniło się w tej misternej układance, dziś by mogli nie kłócić się o miejsce ślubu, błahostkę rozdmuchując do rozmiarów problemu egzystencjalnego, bo może wcale nie byłoby ich. Byłaby pustka samotności i więzienie własnej strefy komfortu, w którym Melody zamykała się przez lata na własne życzenie.
Byłoby źle. Po prostu źle. Bo przecież dobrze mogło być jedynie z nim.
Dobrze jak teraz, gdy silne dłonie zacisnęły się na jej biodrach i zdecydowanym ruchem przesunęły drobne ciało po miękkim siedzisku kanapy, układając precyzyjniej, lepiej. Melody poddała się jego władczej sile, z rozpędzonym w galopie emocji sercem oczekując, aż dojdą w końcu do sedna słodkich igraszek. kto by pomyślał, że początek może nadać im ta nerwowa szarpanina, która otarła się o zaognienie szalejącego w mieszkaniu konfliktu? Dziewczyna szerzej rozchyliła nogi i przyciągnęła ku sobie, zgiąwszy w kolanach, by otworzyć przed Tae całą drogę do swojej kobiecości... drogę, którą męska żądza pokonała bardzo szybko i ku uciesze spragnionego kwiatu, zroszonego teraz obficie wilgocią podniecenia. Wypełnił ją sobą, uciszając pierwszy głód tej bliskości, co z ust Melody wydarło krótki, wyrazisty jęk zachwytu nad doznaniem, które szarpnęło nią równie intensywnie i głęboko, jak twarda męskość wdarła się w najintymniejszy zakątek jej ciała. Mięśnie spięły się mimowolnie pod wpływem rozkoszy i drgnęły wyczuwalnie, gdy dłonie ukochanego przemknęły przez smukłą kibić i dotarły do biustu. Zatraciła się w tej chwili. Zachłannie przyjmowała w sobie kolejne pchnięcia, przerywając spokój w mieszkaniu werbalnymi oznakami aprobaty. Jej dłonie, poszukujące desperacko dotyku męskiego ciała, błądziły na prostych ścieżkach przedramion Taehyuna. A oczy? Nie umiały oderwać wzroku od twarzy mężczyzny, bezwstydnie utrzymując kontakt wzrokowy. Pochłaniały czerń jego tęczówek, rozognioną pragnieniem, które podzielała całą sobą. Bo wciąż zachłannie chciała czuć więcej. Im szybciej Tae popychał ich ku spełnieniu w tańcu rozkołysanych lubieżnie bioder, z tym większym uporem ciało Melody gnało za spełnieniem.
@Taehyun Shin