welcome to
Yellowlair Oats



#1 (24.12.2016, 04:39 )


#2 (07.04.2017, 17:48 )

Ochiyo miała wybór albo udać się od razu na najwyższy poziom galerii i tam wybrać jakiś lokal, w którym poczeka na przyjście Roxanne, albo przespacerować się razem z nią po paru sklepach, do których miała się udać. Lubiła włóczenie się po różnych sklepikach i oglądanie wystaw, więc wybrała z przyjemnością drugą opcję. Mogła ubarwić zakupy nowej znajomej, może wypatrzeć coś ciekawego dla siebie, a przy okazji lepiej poznać Roxanne. Była ciekawa osoby brunetki, zaś przyglądanie się jej liście zakupów mogło sporo powiedzieć o tej dziewczynie. No i Ochi mogła pomóc jej w taszczeniu toreb z zakupami! Chociaż okazało się, że jej pomoc nie była potrzebna, bo pakunków nie było aż tak dużo. Nawet nie zeszło im długo w tych sklepach i niebawem wkroczyły na najwyższy poziom wielkiego centrum handlowego, gdzie usytuowane były wszystkie restauracje, kawiarnie i inne drobne lokale gastronomiczne, w których można przyjemnie spędzić z kimś czas albo napełnić żołądek na wypadek utraty sił po zakupowym szaleństwie. Ochi zdążyła już całkiem nieźle poznać galerię, więc trafiła tutaj bez najmniejszego problemu, uśmiechnięta jak nigdy. Na co dzień była raczej nieśmiałą osóbką, która zamknięta w sobie rzadko się uśmiechała. Ale właśnie poznała pierwszą koleżankę w Yellowlair Oats, a do tego wydawało jej się, że ma do czynienia z bardzo fajną i poukładaną osobą, z którą uda im się odnaleźć wspólny język, więc nic, tylko się szeroko uśmiechać! Może nie tak szeroko, bo Ochi nie lubiła szczerzyć się od ucha do ucha jak kretyn, ale jednak to był uśmiech! W dodatku szczery!
- Co powiesz na Hard Rock Cafe? - zaproponowała i zatrzymała się przed wejściem do lokalu, czekając na odpowiedź Roxanne. Była rzec jasna gotowa zmienić miejscówkę, jeśli dziewczynie taki klimat by nie pasował. - Bardzo lubię tam zaglądać, fajne i klimatyczne miejsce w stylu, który lubię. I dają tam świetne fast foody!
Nieprzypadkowo Ochiyo wybrała właśnie tą kawiarnię na pogaduszki z Roxanne. Rzeczywiście lubiła tą kawiarnię, bo była wręcz idealnym odzwierciedleniem całego gustu Azjatki, szczególnie muzycznego. Ale chciała wybadać reakcję Roxanne na miejsce o tak wyrazistym klimacie. Hard Rock Cafe, sama nazwa i szyld głosiły jasno, co można znaleźć w środku. Ktoś, kto nie lubi ostrej muzyki na pewno nie będzie chciał tam zagrzać miejsca, więc dla Ochi to był idealny, bo dyskretny test czy dogadają się z Roxanne. Bowiem dla Azjatki muzyka stała na pierwszym miejscu i jeśli ktoś miał inny gust muzyczny to raczej nie rokowało dobrze na przyszłość. Ochiyo żyła ukochanymi wykonawcami, ich muzyką, koncertami, wydarzeniami związanymi z zespołami i to zajmowało większość jej życia. Było niewykonalne, żeby dogadała się z kimś, kto nie cierpi ostrych brzmień, a cieszy się słuchając muzyki pop albo w ogóle nie interesuje się muzyką i nie jest w stanie pojąć jej pasji.
#3 (10.04.2017, 15:04 )

Hard Rock Cafe?! Roxanne aż przystanęła na widok tego szyldu i kilka razy przeczytała ozdobne litery, które formowały się w ten napis, bo dosłownie nie mogła uwierzyć, że jest w Yellowlair Oats takie fajne miejsce, a ona przegapiła jego powstanie! Kiedyś miejscowi entuzjaści ciężkich brzmień nie mieli żadnego lokalu dedykowanego specjalnie dla nich, a gdy ostatnio brunetka kręciła się po najwyższym piętrze galerii to na sto procent nie było tutaj tej kawiarni, bo czego jak czego, ale tego z pewnością by nie przeoczyła. Tylko kiedy ona tu ostatnio była... rok temu? Może niecały. Jeśli wybierała się do galerii to tylko na zakupy i nie miała powodu, żeby wjeżdżać windą czy ruchomymi schodami na najwyższy poziom. Kiedy natomiast z kimś się umawiała, szła najczęściej do ulubionej kawiarenki w centrum, która była usytuowana blisko rynku. Nie zaglądała tutaj od dawna i proszę, co przegapiła, głupia! Nawet by się nie zdziwiła, gdyby po wejściu do środka zauważyła w różnych miejscach lokalu znajome twarze. Wszyscy pewnie wiedzieli, że Hard Rock Cafe zawitała do Yellowlair Oats, tylko ona jedna nie. A kiedyś z ekscytacją odwiedziła lokal tej sieci w Newcastle i aż żałowała, że nie ma takiej w swojej mieścinie. To była bardzo miła niespodzianka!
Rox była wielką fanką ostrej muzyki, czego Ochyo miała prawo na początku nie zauważyć. Gdyby poznały się jakieś dwa lata wcześniej, na pewno by nawet nie musiała pytać. Na pierwszy rzut oka wszystko było jasne, kiedy patrzyło się na Roxanne. Jako nastolatka dziewczyna identyfikowała się z kilkoma subkulturami na raz: metalowcy, punkowcy, emo i jeszcze goci na dokładkę. W stylu ubioru mieszała te wszystkie subkultury, ale głównie emo i gotyk. Nosiła krzykliwe włosy, najczęściej ostro niebieskie, ale czasem zmieniała kolor na róż albo fiolet, malowała się mocno w stylu emo, nosiła emo grzywki, a ubierała się raczej w stroje w stylu goth, chyba że akurat potrzebowała czegoś wygodniejszego. Wtedy naprawdę rzucała się w oczy. Wciąż miała te wszystkie ubrania, ale głęboko w szafie i rzadko wyciągała je na światło dzienne. Na co dzień ubierała się teraz w bardziej casualowym stylu, inaczej też się malowała. Mocno się zmieniła. Czy dorosła? Możliwe, że to dlatego, ale chciała wyglądać jak inne kobiety i raczej uwypuklić ubiorem i makijażem swoją urodę, a nie nadawać swojemu wyglądowi cechy typowo subkulturowe. Chociaż czasem jeszcze to robiła. Tylko włosy zostawiła sobie w naturalnym kolorze i nie zamierzała ich już katować farbami czy tonerami.
- No patrz, nie wiedziałam, że w Yellowlair Oats powstała Hard Rock Cafe! - powiedziała. - Rzadko zaglądam na to piętro w galerii i myślałam, że najbliższa jest w Newcastle... idziemy, pewnie!
Bez dalszego gadania weszła do środka. Od razu po przekroczeniu progu rozejrzała się po wystroju wnętrza i po twarzach osób siedzących przy paru stolikach. Nie było dużego ruchu, bo pora była dość wczesna. Rox nie zauważyła wśród zebranych nikogo znajomego.
- Masz jakieś swoje ulubione miejsce czy wybieramy pierwsze lepsze? - zapytała. Azjatka była bardziej obeznana z lokalem, więc to jej Roxanne zostawiła wybór.
#4 (17.05.2017, 12:34 )

Hoho! Taka reakcja Roxanne była najlepszą, jaką mogła dostać Ochiyo! I trzeba powiedzieć, że Azjatka nie spodziewała się takiego żywiołowego podejścia do odwiedzenia Hard Rock Cafe, ale to było doprawdy obiecujące. Wyglądało na to, że Roxanne ma coś wspólnego z ostrzejszą muzyką, którą przesiąknięty był każdy kawałek tego klimatycznego miejsca i nie zgodziła się na wejście tutaj dlatego, że jej to obojętne. Wręcz przeciwnie! Ona wyglądała na zachwyconą faktem, że w Yellowlair Oats otworzyli Hard Rock Cafe! Trzeba przyznać, że to nakręciło Ochiyo na dalsze spotkanie z dziewczyną. Szczerze ucieszyła się, że przełamała swoją niepewność na początku i podniosłą ten portfel. Nie chciała mieć z tego powodu nieprzyjemności, a tu nie tylko nie trafiły się nieprzyjemności, ale jeszcze wyglądało na to, że dziełem przypadku Ochi pozna w Yellowlair Oats pierwszą osobę, z którą ma sporo wspólnego! Wspólne zainteresowania stanowiły dla niej podstawę dobrej znajomości. Jako że jej głównym zainteresowaniem była muzyka, to najchętniej otaczała się osobami, które podzielały jej pasję albo chociaż gust.
- Też bardzo się ucieszyłam, gdy pierwszy raz wpadłam zwiedzić galerię w Yellowlair Oats i zobaczyłam ten szyld. Do niedawna mieszkałam w Newcastle i tam Hard Rock Cafe to było moje ulubione miejsce ze wszystkich. Spędzaliśmy tam mnóstwo czasu ze znajomymi, nawet obsługa nas kojarzyła! - wyjaśniła, wspominając ze śmiechem jak obsługa w Newcastle zwracała się do nich po imieniu, bo po pewnym czasie już wszystkich poznała. Trochę się z tego śmiali, bo wyglądało jakby nie było w całym mieście żadnych innych fajnych miejsc, a takich kawiarni jest w Newcastle jeszcze kilka. Ale tam mieli najbliżej i ukochali sobie to miejsce ze względu na klimat oraz muzykę, która trafiała w ich gust. Dla Ochi nie było nic gorszego niż iść do jakiejś fajnej knajpki i usłyszeć, że z głośników sączy się nieznośna łupanka albo współczesny pop. Dopóki to było cicho to jej nie przeszkadzało, ale rozkręcone na głośno psuło jej humor na wstępie. Była na to wyczulona. Może za bardzo i to zamykało ją na inną muzykę nić rock czy metal, ale inaczej nie umiała. - Tutaj jest równie fajnie.
Weszła do środka razem z Roxanne i rozejrzała się, aby sprawdzić które miejsca są wolne. Tutaj nie miała jeszcze swojego ulubionego stolika i siadała to tu, to tam, ale już wiedziała gdzie lepiej się nie rozsiadać. Omijała niektóre stoliki, które stały przy najczęściej poruszanych szlakach komunikacyjnych w lokalu, na przykład do baru czy toalety.
- Jeszcze sobie żadnego nie upatrzyłam - odrzekła i zaproponowała. - Ale chodźmy do tego stolika przy czerwonej ścianie, tam przy schodkach. Jeszcze tam nie byłam.
Udała się we wskazane miejsce. Wszystkie stoliki stojące obok siebie były wolne, więc wybrała ten, który był najdalej od schodków. Spodziewała się, że mogą tamtędy chodzić ludzie, a to mogło przeszkadzać. Usiadła na wygodnym krześle. Kanapę zostawiła dla Roxanne, bo dziewczyna miała ze sobą trochę zakupów, więc łatwiej będzie jej tam rozsiąść się ze wszystkimi reklamówkami.
Miała doskonały humor.
#5 (27.05.2017, 21:38 )

Roxanne miała podobne podejście do nawiązywania znajomości i zawiązywania przyjaźni. Co prawda może nie tak radykalne jak Ochiyo, ale jednak podobne mimo wszystko. Była w stanie polubić każdego i nie miało dla niej znaczenia czy ma do czynienia z osobą, która lubuje się w takiej muzyce co ona czy nie, ale jeśli chodziło o jakąś bliższą relację, jaka mogła z czasem przerodzić się na przykład w przyjaźń czy po prostu dobrą znajomość, nie mogła sobie wyobrazić, że zbliży się tak do osoby, która a inne upodobania muzyczne. Mogło tego nie być widać po Roxanne, odkąd wyrosła z noszenia ciężkich butów i kolorowych włosów, ale muzyka odgrywała w jej życiu ważną rolę. Była fanką ostrych brzmień i dużo jeździła na koncerty, szczególnie teraz, odkąd pracowała u Jamesa i miała swoje pieniądze, więc było ją stać na kupienie biletów, opłacenie transportu czy powiększenie swojej kolekcji o nowe płyty (chociaż tego robić nie usiała, bo James jako dziennikarz radiowy dostawał za darmo mnóstwo egzemplarzy świetnej muzyki i brunetka korzystała z jego zbiorów, gdy chciała posłuchać czegoś nowego). Nawet to, że pracowała u Jamesa było tylko wynikiem jej zamiłowania do muzyki. Kojarzyła go z wielkiego ekranu oraz z muzyki i była jego fanką, a to zaowocowało znajomością, gdy odważyła się kiedyś do niego odezwać. Znajomość przerodziła się w przyjaźń, bo James okazał się świetnym człowiekiem i tak z czasem Roxanne zaczęła dorabiać sobie jako opiekunka jego dzieci, a na koniec wylądowała u niego na dobre w charakterze pomocy domowej. Była z tego bardzo zadowolona, bo miała świetną pracę u przyjaciół, którzy darzyli ją zaufaniem, a ona ich. To był przypadek, ale jednak mocno powiązany z jej upodobaniami muzycznymi. Gdyby nie była fanką Jamesa, pewnie by go ominęła na ulicy i do dziś gnieździła się z rodzicami, sprzeczając na każdym kroku o byle co.
- Miejsce wygląda na przyjemne - skomentowała wybór Ochiyo, chociaż szczerze mówiąc dla niej cały lokal był przyjemny i ciekawy. Lubiła takie klimatyczne miejsca, które były dosłownie przesiąknięte rockową muzyką. To były miejsca niepowtarzalne, których charakteru nic nie może oddać.
Usiadła naprzeciwko Azjatki, a swoje torby położyła obok siebie na kanapie. Zasłoniła tym pół kanapy i gdyby ktoś chciał zająć stolik sąsiedni, to jej reklamówki by przeszkadzały, ale nie było tu o tej porze dużego ruchu, więc się nie przejmowała. Jeśli ktoś będzie chciał tu usiąść, zabierze swoje manele. Na razie mogła sobie pozwolić na wygodę.
- Czyli mamy coś wspólnego - podsumowała z uśmiechem na początek. - Gust muzyczny.
Łatwo było wywnioskować z propozycji i reakcji Ochiyo. No proszę! Dopiero się poznały, a już nawinął się pierwszy wspólny temat!
#6 (14.06.2017, 22:50 )

To fakt, że Roxanne nie wyglądała na fankę ostrej muzyki, ale to nie jest tak, że każdy fan ciężkich brzmień koniecznie musi mieć na sobie glany, koszulkę z nazwą zespołu, jakieś czarne spodnie (albo moro, których Ochiyo nienawidziła tak samo u kobiet, jak i mężczyzn), metalowe ozdoby i najlepiej jeszcze na plecach nosić plecak typu "kostka", który nie jest najwygodniejszy na świecie, a do tego paskudny. No ale czego się nie robi w imię bycia "prawdziwym metalem", co nie? Ochiyo taka była jeszcze parę lat temu i wydawało jej się, że ten ubiór daje jej przepustkę do środowiska, w którym bardzo chciała się znaleźć, ba, wydawało jej się, że jest z tym wielce oryginalna i niezwykła. Cóż, tylko jej się tak wydawało. Nie była, delikatnie mówiąc. Wyglądała jak cała lawina takich samych nastolatek jak ona, którym wydaje się, że są takie inne i niemainstreamowe, gdy noszą te atrybuty przynależności do metalowców, ale to było tak kretyńskie podejście do sprawy, że głupiej się nie dało. Teraz Ochi to widziała, bo z tego wyrosła. Bo uważanie się za oryginał, gdy wygląda się jak tysiące (albo i więcej) entuzjastów danej muzyki to jest straszna głupota. Teraz Ochiyo też ubierała się różnie. Dzisiaj miała na sobie glany i ciemne ciuchy, więc wyglądała na subkulturę metalowców, mniej niż więcej, ale dało się wyłapać jej gust muzyczny. Jednak bywały dni, kiedy ubierała się kompletnie inaczej i nikt by nie zgadł, że jej gust muzyczny może odbiegać od popu promowanego w radiach. Dorosła, tak chyba można powiedzieć. Fajnie jest mieć swoją osobowośc i manifestować własne upodobania, w ty i muzyczne, ale nie w sposób tak oklepany i nijaki jak robią to członkowie różnych subkultur, wyglądający jak swoje klony.
- Przypadkowe spotkanie, a zaczyna się świetnie. - stwierdziła. - Bo szczerze ci powiem, że ja tu nie znam nikogo. Dopiero co przeprowadziłam się do Yellowlair Oats i to nie do końca była moja decyzja... nie bardzo umiem się odnaleźć w tym środowisku. Nikogo tu nie znam.
To była ważna informacja, jak sądziła. Właściwie wieść o jej niedawnym przybyciu oraz zagubieniu definiowała jej miejsce w tym mieście. Czy tam brak miejsca, bo dwojako można mówić. Liczyła po cichu, że może teraz ma do czynienia z dziewczyną, która lepiej się tu orientuje i da radę jakoś wprowadzić ją w nieznany Ochiyo świat, ale nie wymagała tego. Po prostu się cieszyła, że nawiązała pierwszą znajomość, do tego tak nietypowo!
#7 (16.06.2017, 15:47 )

Dobrze, że Ochiyo wspomniała, że nie mieszka w Yellowlair Oats długo, bo to pozwalało Roxanne na lepsze poznanie jej, a zarazem dobór tematów rozmowy takich, aby pasowały Azjatce i jej nie zraziły. A może nawet się przydadzą? Rox mieszkała w tym uroczym nadmorskim miasteczku tyle lat, że była w stanie powiedzieć wiele na temat jego okolic, najciekawszych miejsc albo mieszkającej tu ludności. Krótko mówiąc służyła pomocą nowej koleżance, a że z chęcią nawiązywała znajomości i pomagała innym, mogła nawet oprowadzić Ochiyo po okolicy. A nawet zrobi to bardzo chętnie! Podwójnie ucieszyło ją (poza tym, że nawiązała nową znajomość z dziewczyną, która na samym początku pokazała się jako uczciwa i warta zaufania osoba) to, że udało jej się spotkać kogoś o podobnych upodobaniach muzycznych. Azjatka nawet na taką wyglądała, ale Roxanne starała się nie oceniać po okładce, więc na początku nie zakładała, że musi mieć do czynienia z fanką rocka czy metalu. A jednak! I tym fajniej!
- Nie była to twoja decyzja? Co masz na myśli? - zwróciła uwagę na sposób, w jaki dziewczyna opowiedziała o swoim przyjeździe do miasta. Było to nietypowe. Wiadomo, wyjazd w obce strony, nieznajomość okolic czy ludzi to normalna rzecz przy przeprowadzce, ale żeby przeniosła się tu nie z własnej woli? Trudno powiedzieć co to oznacza, jeśli nie zna się kontekstu.
Chociaż takie postawienie sprawy skojarzyło jej się z wyprowadzką do Yellowlair Oats, którą Roxanne przeżyła kilka lat temu. Wtedy też bardzo nie chciała się wyprowadzać.W poprzednim miejscu zamieszkania miała znajomych, przyjaciół, poukładane życie. Przyjechała tu, bo rodzice ją przymusili, a miała tylko kilkanaście lat i nie mogła o sobie decydować. To jej od razu przyszło do głowy, Ale Ochiyo wyglądała na starszą o parę lat niż piętnastoletnia Rox, więc raczej nie o to chodziło... chociaż kto ją tam wie? Rox nie jest mistrzynią w ocenianiu wieku Azjatek. Nawet w przypadku białych ludzi miewała z tym problemy, a co dopiero rasa, która starzeje się jednak troszkę inaczej, jeśli chodzi o aparycję.
Z zainteresowaniem patrzyła na nową koleżankę. Miała się zastanowić co sobie zamówić, ale jej uwaga skupiła się na rozmówczyni i na razie odstawiła na drugi plan te dylematy.
#8 (05.08.2017, 15:11 )

To mogło zabrzmieć dziwnie. Trochę jakby Ochiyo zasugerowała, że została przywieziona do tego miasta pod przymusem i nie była to w pełni prawda, ale coś w tym było. Wcale nie musiała tu przyjeżdżać. Mogła zostać w swoim ukochanym Newcastle i nie wychylać z niego nosa. Ba, dostała szansę na wejście w dorosłość i w samodzielność, może nawet lepszą niż wielu jej rówieśników. Bo nikt jej nie zmuszał do przeprowadzki do Yellowlair Oats, a nawet partner jej matki zaproponował, że dadzą jej pieniądze na wynajęcie czegoś małego w Newcastle i życie na własną rękę, dopóki sama sobie pracy nie znajdzie. Tyle że ona wzgardziła tą propozycją i przyjechała z nimi, bo perspektywa wejścia w taką daleko posuniętą dorosłość była la niej przerażającą perspektywą. Ochiyo nie należała do ludzi, którym jest łatwo zmobilizować się do wskoczenia na głęboką wodę, a najlepiej się czuła, jeśli mogła wchodzić w różne nowości metodą małych kroczków. To jej zdaniem było najbezpieczniejsze, bo pozwalało na zmianę kierunku, jeśli coś pójdzie nie tak, zatrzymanie się na jakimś etapie, jeżeli coś nie wyjdzie i ogółem było komfortową sytuacją życiową. Można stwierdzić, że pół-Azjatka była bardzo wygodnicka, ale to nie w pełni pokrywa się z rzeczywistością. Dziewczyna była nieśmiała i nie lubiła rzucać się na głęboką wodę, więc przyjęła postawę asekuracyjną. Ta postawa zmusiła ją do przeprowadzenia się tutaj, gdy jej matka z ojczymem zdecydowali, że wyjeżdżają. Nic innego zrobić nie mogła.
- Moja matka przeprowadziła się do Yellowlair Oats z Newcastle kilka tygodni temu. Rozumiesz, lepsza praca, lepsze możliwości. Przenieśliśmy się całą rodziną, no i jakoś tak wyszło. Jestem, chociaż wolałabym dalej mieszkać w Newcastle, jeśli mam być szczera. - powiedziała, acz zdecydowała się zreflektować po ostatnim zdaniu. Nie zabrzmiało przychylnie i mogło zostać przez Roxanne odebrane, jakby Ochi była wrogo nastawiona do tego miasta, a to nie prawda. Potrzebowała tylko znaleźć tu swoje miejsce. - Nie myśl sobie, że nie lubię Yellowlair Oats. To urokliwe miejsce, ale wciąż szukam tu własnego miejsca. W Newcastle zostawiłam całe życie towarzyskie, osiągnięcia. Ciągnie mnie tam, to naturalne zjawisko.
Miała pewną obawę że za mocno otworzyła się przed Roxanne. Prawie jej nie znała, a sporo o sobie powiedziała. To jej się raczej nie zdarzało. Była zamknięta w sobie i stroniła od obnażania się przed innymi, ale tej dziewczynie uchyliła rąbka tajemnicy. Potrzeba jej było z kimś pogadać.
#9 (06.10.2017, 18:36 )

Nawet gdyby Ochiyo była faktycznie wrogo nastawiona do Yellowlair Oats, to przecież Roxanne nie jest od tego, żeby ją za to krytykować albo negatywnie oceniać z tego powodu, bowiem każdy ma prawo mieć swoje opinie i odczucia odnośnie miast, ludzi czy wszelkich zjawisk. Rox polubiła to miasto, a nawet je pokochała, bo wydarzyło się tu w jej życiu więcej dobrego niż przez wszystkie lata, które spędziła w rodzinnym miasteczku: poznała wspaniałych ludzi, dorosła (co w jej przypadku jest bardzo istotną zmianą...), znalazła przyjaciół, dobrą pracę, poznała swojego wieloletniego idola i nawet się z nim dość blisko zaprzyjaźniła, a dla dopełnienia cudownego obrazka ostatnio się zakochała i czuła się szczęśliwa jak nigdy dotąd. Ale na początku też nie była do niego pozytywnie nastawiona, bo rodzice przeprowadzili się tutaj wbrew jej woli, a była niepełnoletnia, więc zabrali ją ze sobą, oczywiście bez żadnej innej możliwości. Rox nie miała żadnych innych bliskich jej osób w tamtym czasie, u których by mogła zostać, jak babcię, ciocię czy jakąś kuzynkę, która chętnie przygarnie ją pod swój dach. Musiała tu przyjechać i zostawić swoje dotychczasowe życie, a to sprawiło, że na początku czuła do Yellowlair Oats silną niechęć.
- Wiesz, nawet jeśli nie lubisz Yellowlair Oats, to masz do tego święte prawo i nie będę cię z tego powodu źle oceniać. Ja kocham to miasto, ale przyjechałam tu w bardzo podobnych okolicznościach co ty, tylko że kilka lat temu i na początku miałam dokładnie takie same odczucia. A może nawet gorsze. Zostawiłam w mieście rodzinnym całe życie, rodzice nie dali mi prawa wyboru. Miałam wtedy szesnaście lat, a dla szesnastolatki taka przeprowadzka daleko to najgorsze, co ją może spotkać. Byłam wściekła na wszystko, włącznie z tym miastem i marzyłam, że po uzyskaniu pełnoletności od razu wrócę do rodzinnych stron na własny rachunek - opowiedziała. Miała podobne doświadczenia, więc chciała się nimi podzielić z nową znajomą. - Potrzebowałam czasu, ale poznałam tu dużo świetnych ludzi i znalazłam zakątki, w które uwielbiam się wybierać. To wymaga czasu, taka aklimatyzacja w nowym otoczeniu. Ty masz ten plus, że wciąż jesteś blisko starych kątów i znajomych. Rzadziej niż kiedyś, ale wciąż możesz ich odwiedzać.
Uśmiechnęła się na koniec swoich słów. Nie była do końca pewna ile jej nowa znajoma ma lat, toteż bez pewności czy powinna poruszać ten temat, dodała swoją propozycję:
- A nie mogłaś tam zostać? Może mogłaś poprosić rodziców, żeby znaleźli ci jakiś internat albo zostać u innego członka rodziny?
Rox nie miała takiej możliwości, ale może Ochiyo to większa szczęściara.
#10 (31.12.2017, 15:53 )

Ludzie różnie reagują na złe swoja o swoim miejscu zamieszkania. Ochiyo nie czuła się więc komfortowo w rozmowie z mieszkanką Yellowlair Oats, kiedy przyznawała szczerze, że nie przepada za tą miejscowością, ale ucieszyła się, że napotkała spore zrozumienie ze strony sympatycznej brunetki. Tak źle się tutaj czuła... co z tego, że miasto było piękne, ciekawe i na pewno było tu wiele osób, które warto poznać, skoro jej i tak było tu źle? To nigdy nie jest łatwe dla człowieka, kiedy z dnia na dzień po prostu traci swoje dotychczasowe życie i wszystko wokół staje się inne. Ochiyo straciła znajomych, których zdobyła z wielkim trudem, bo była osobą bardzo nieśmiałą, swój ukochany pokój i miejsca, do których uwielbiała się wybierać. Wszystko musiała zaczynać od nowa tuż po tym, jak obie to wszystko ładnie poukładała. Pół biedy, jeśli takie coś stanie się w przypadku człowieka, który z własnej woli urządza sobie przeprowadzkę, bo ma to, czego chciał. Ochiyo została do tego w pewnym sensie zmuszona i to jej nie pasowało. Wszystko zaczynać od nowa... dla introwertyka to nie jest takie proste.
- Czyli doskonale rozumiesz, co teraz czuję. - podsumowała historię nowej koleżanki i nawet się uśmiechnęła całkiem pogodnie. Fajnie było spotkać kogoś, kto miał podobne doświadczenia i wie, o czym Ochiyo mówi. Chociaż zmartwiła się, że Roxanne miała taki dylemat jako szesnastolatka, bo to wiele zmienia. Ochiyo miała prawie dwadzieścia i w tym wieku powinna być bardziej samodzielna... wcale nie musiała się przeprowadzać z matką i ojczymem, co zauważyła zresztą Roxanne. Niektórzy w jej wieku wiodą już życie na własny rachunek i dobrze im to wychodzi, ale ona nie miała na tyle odwagi. Była nieśmiała, niepewna siebie i przez to nieporadna życiowo, nie ma co kryć.
- Nie mam w tych stronach żadnej rodziny i chyba jestem trochę tchórzliwa, ale nie chciałam zostać zupełnie sama, nawet gdyby mieli mi pomagać finansowo. - wytłumaczyła. Dodała, chcąc chyba wytłumaczyć się bardziej przed sobą niż przed Roxanne. - Poza tym mam małego braciszka i często się nim zajmuję. Moja matka i ojczym pracują całymi dniami, więc często obowiązek opieki nad nim spada na mnie. Jestem do niego bardzo przywiązana i nie mogę sobie wyobrazić, że mogłaby się nim zająć opiekunka. Nie ufam w dobre opiekunki w postaci całkowicie obcych ludzi... to cud na taką trafić, no i to niepotrzebny wydatek moim zdaniem, skoro mogę zająć się nim ja.
Wiadomo, że brat nie był jedynym powodem jej przeprowadzki. Najważniejszym był jej strach przed usamodzielnieniem się, ale to tak ładnie brzmiało, prawda? Lepiej od przyznania się do własnej słabości.





Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości