o nie, znowu ta cholerna kuweta? Czy ta baba zwariowała?! Renesmee nie potrzebowała na razie grzebać w żwirku i nie zamierzała zostać w środku ani chwilę dłużej. Toż to w końcu koci kibel! Czy ludzie siedzią na klozecie więcej niż potrzebują, wchodząc sobie do niego ot tak, dla zabawy, żeby spędzić tam trochę czasu? Nie! Tam, gdzie pojawiają się odchody, to są ostatnie miejsca, w które ktoś pójdzie sobie dla przyjemności. Z szylkretową nie było inaczej i powoli zaczynał ją denerwować upór Vivienne. Nie rozumiała, że dziewczyna nie wie, iż kotka zna się na korzystaniu z kuwety. Dla niej to było jasne, ale cóż... dla człowieka, który wcale jej nie znał, z pewnością takie oczywiste nie było.
- Oj, daj już spokój z tym żwirkiem! - miauknęła ze złością, zapominając, że Vivienne jej nie zrozumie. Zabrzmiało to dla człowieka jak rozdrażnione miauknięcie. Po chwili kotki w kuwecie znów nie było. Zwiała z łazienki i wróciła do salonu, gdzie wcześniej przebywała z szatynką. Tam schowała się za kanapą: wcisnęła się w ciemną szparę między meblem a ścianą. Jeśli miała być siłą zmuszana do siedzenia w kuwecie, to wolała się schować, aż ten dziwny szał minie wreszcie sympatycznej szatynce.
Bo kiedyś minie, prawda?
- Oj, daj już spokój z tym żwirkiem! - miauknęła ze złością, zapominając, że Vivienne jej nie zrozumie. Zabrzmiało to dla człowieka jak rozdrażnione miauknięcie. Po chwili kotki w kuwecie znów nie było. Zwiała z łazienki i wróciła do salonu, gdzie wcześniej przebywała z szatynką. Tam schowała się za kanapą: wcisnęła się w ciemną szparę między meblem a ścianą. Jeśli miała być siłą zmuszana do siedzenia w kuwecie, to wolała się schować, aż ten dziwny szał minie wreszcie sympatycznej szatynce.
Bo kiedyś minie, prawda?