W takiej chwili do głowy przychodzą wszystkie niedawne zdarzenia, które mogą potwierdzić, że młodsza siostra jest niedojrzałą idiotką, gdyż Vivienne nie chciała przyznać się przed nikim, że wina może leżeć po jej stronie. Kto by chciał? Poza tym naprawdę nie pamiętała o sprzeczce z Kathleen. To wydawało jej się tak nieistotnym zdarzeniem, że w ogóle nie było warte jej uwagi. Tak w każdym razie sądziła. Nie widziała w sobie żadnej winy, toteż próbowała zwalić ją na siostrę, która wiele razy w swoim życiu narobiła głupot, więc pasowała do roli tej, co i tym razem ściągnęła na nie kłopoty.
Dopiero wybuch Maisie uzmysłowił dziewczynie, że chyba za ostro ocenia siostrę... w gruncie rzeczy mogło się okazać, że Maisie rzeczywiście nie była niczemu winna, a sytuacja w ogóle była jedną wielką pomyłką, gdyż jacyś gówniarze chcieli sobie zrobić z nich żarty albo ktoś, kto chciał ukarać za rzekomy rasizm pomylił kamienice i powinien nabazgrać to komuś z sąsiedniego budynku, a namazał im. Nie miała żadnych dowodów, że młodsza siostra przyczyniła się do obecnej sytuacji. Ale nie miała też pomysłu na to, że to mogło wydarzyć się z jej winy. Nie przypominała sobie sytuacji, która mogła do tego doprowadzić. Może niepotrzebnie na nią naskoczyła...
- Okej. Spokojnie. Tylko spokojnie! - te słowa skierowała do siebie i do siostry jednocześnie, żeby uspokoić jakoś atmosferę, mimo że ton jej głosu wcale nie był taki spokojny. Był podniesiony i wibrowała w nim złość, ale tak, trzeba jakoś zapanować nad negatywnymi emocjami i podejść do sprawy poważnie. Zamiast rozwiązać problem, dziewczyny traciły czas na niepotrzebne kłótnie, a powinny się przecież jakoś dogadać.
Usiadła przy stole, na najbliższym krześle.
- Dobra. Nie szukajmy winowajcy, tylko teraz ustalmy plan działania. To jest najważniejsze - stwierdziła, a teraz jej głos naprawdę zabrzmiał spokojniej. Stanowczo, wciąż z nerwami, ale nie był podniesiony i brzmiał całkiem rzeczowo nawet. - Ale obiecajmy sobie coś, dobrze? Kiedy którejś z nas przypomni się, że rzeczywiście wydarzyło się coś, co mogło zrzucić na nią zarzuty o rasistowskie zachowanie, to przyjdzie i szczerze o tym powie, dobrze? Ja od siebie mogę obiecać, że nie będę się o to wściekać. Będę spokojna.
Rzecz jasna chodziło jej o Maisie, bo nie spodziewała się, że coś takiego może przypomnieć się jej! Ale musiała podejść do sprawy spokojniej, bo siostra reagowała nerwowo na zarzuty, także postawiła sprawę tak, jakby obie mogły być winne. Bo przecież mogły, ale tego nie brała pod uwagę! Tego, że winna rzeczywiście była ona też nie!
@Maisie Thompson
Dopiero wybuch Maisie uzmysłowił dziewczynie, że chyba za ostro ocenia siostrę... w gruncie rzeczy mogło się okazać, że Maisie rzeczywiście nie była niczemu winna, a sytuacja w ogóle była jedną wielką pomyłką, gdyż jacyś gówniarze chcieli sobie zrobić z nich żarty albo ktoś, kto chciał ukarać za rzekomy rasizm pomylił kamienice i powinien nabazgrać to komuś z sąsiedniego budynku, a namazał im. Nie miała żadnych dowodów, że młodsza siostra przyczyniła się do obecnej sytuacji. Ale nie miała też pomysłu na to, że to mogło wydarzyć się z jej winy. Nie przypominała sobie sytuacji, która mogła do tego doprowadzić. Może niepotrzebnie na nią naskoczyła...
- Okej. Spokojnie. Tylko spokojnie! - te słowa skierowała do siebie i do siostry jednocześnie, żeby uspokoić jakoś atmosferę, mimo że ton jej głosu wcale nie był taki spokojny. Był podniesiony i wibrowała w nim złość, ale tak, trzeba jakoś zapanować nad negatywnymi emocjami i podejść do sprawy poważnie. Zamiast rozwiązać problem, dziewczyny traciły czas na niepotrzebne kłótnie, a powinny się przecież jakoś dogadać.
Usiadła przy stole, na najbliższym krześle.
- Dobra. Nie szukajmy winowajcy, tylko teraz ustalmy plan działania. To jest najważniejsze - stwierdziła, a teraz jej głos naprawdę zabrzmiał spokojniej. Stanowczo, wciąż z nerwami, ale nie był podniesiony i brzmiał całkiem rzeczowo nawet. - Ale obiecajmy sobie coś, dobrze? Kiedy którejś z nas przypomni się, że rzeczywiście wydarzyło się coś, co mogło zrzucić na nią zarzuty o rasistowskie zachowanie, to przyjdzie i szczerze o tym powie, dobrze? Ja od siebie mogę obiecać, że nie będę się o to wściekać. Będę spokojna.
Rzecz jasna chodziło jej o Maisie, bo nie spodziewała się, że coś takiego może przypomnieć się jej! Ale musiała podejść do sprawy spokojniej, bo siostra reagowała nerwowo na zarzuty, także postawiła sprawę tak, jakby obie mogły być winne. Bo przecież mogły, ale tego nie brała pod uwagę! Tego, że winna rzeczywiście była ona też nie!
@Maisie Thompson